- promocji zdrowia
- profilaktyki chorób
- świadczeń pielęgnacyjnych
- świadczeń leczniczych
- świadczeń diagnostycznych
- świadczeń rehabilitacyjnych.
Pielęgniarka środowiskowo / rodzinna realizuje kompleksową opieką nad jednostką, rodziną i populacją lokalna w zakresie zgodnym z jej przygotowaniem zawodowym, obejmującym ocenę stanu zdrowia i działania pielęgniarskie:
- nad zdrowymi i chorymi niezależnie od płci i wieku
- nad dziećmi od 6 tygodnia życia - zdrowymi i chorymi
- nad osobami niepełnosprawnymi
- nad osobami w stanie terminalnym". Źródło
Wszystko tak pięknie brzmi, tak ładnie jest napisane. A jak jest w rzeczywistości?
Ano tak, że małe dziecko z zapaleniem płuc i 40-sto stopniową gorączką od lekarza rodzinnego dostaje zlecenie na zastrzyki w domu. Przypisana pielęgniarka środowiskowa jednak stwierdza, że nie będzie przyjeżdżać do domu dziecka, ponieważ mieszka za daleko, a ona ma swój obszar działań w obrębie jednej ulicy. Po czym odsyła matkę z chorym dzieckiem do przychodni najbliższej ich obecnego miejsca zamieszkania. Poleca zapisać się tam do innej pielęgniarki. Matka posłusznie ciągnie chore dziecko na drugi koniec miasta w celu zmiany pielęgniarki środowiskowej. Tam jednak dowiaduje się, że skoro ma już przypisaną jedną pielęgniarkę, nie może w tym momencie zmienić jej na inną. Zdenerwowana matka dzwoni zatem do przychodni, w której od lat leczy się cała jej rodzina. Jednak nie zastaje już sprawczyni całego zamieszania. Obrywa się zatem kobiecie, która odebrała telefon. Pani jednak stara się załagodzić sytuację i rozmawia z koleżanką, po czym oddzwania do zdenerwowanej matki. Koleżanka nie chce przyjeżdżać, bo za daleko, bo nie wie gdzie taka ulica, bo ona nie z Rzeszowa i takie tam głupoty. Łagodna pani stwierdza, że ona przyjedzie dać zastrzyk choremu dziecku, ale zdenerwowana matka pyta co dalej? Łagodna pani znów rozmawia z koleżanką i oddzwania do matki. W końcu hrabina pielęgniarka środowiskowa pracująca w obrębie jednej ulicy pod wpływem koleżanki (chyba jej się wstyd zrobiło) zmienia zdanie i oznajmia, że łaskawie będzie przyjeżdżać do chorego dziecka (ale na zmianę z łagodną panią) i wykonywać swoją pracę...
Maksiu zdrowiej, bo ja nie mam zdrowia do chorowania...
Że jak? czyż nie jest to jej obowiązkiem by przyjechac do chorego? żarty sobie robią takie panie same z siebie...... zdrówka mały ; *
OdpowiedzUsuńniby to jest jej obowiązkiem, ale jakoś ta pani nie kwapiła się zbytnio do tego, aby przyjść do nas...na szczęście udało się ją jakoś przekonać ;)
UsuńO ja pierdu.............ja bym chyba ja :(
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się kochana ;* buziolki
no aż się w człowieku gotuje ;)
Usuńo matko.. tak sie cieszę, że mamy prywatną opieke..
OdpowiedzUsuńzdrówka dla Was!
dzięki ;) z tego wszystkiego moja mama zdeklarowała, że w razie w załatwi pielęgniarkę, aby prywatnie przychodziła...
UsuńI w tym momencie napisze jedno, jak to dobrze że mam ciocię pielegniarkę. Swoją drogą pracuje w szpitalu rzeszowskim na Rycerskiej. Mieszkałam za czasów dziecinstwa we wsi pod rzeszowem i gdy przyszło do zastrzyków, trzeba było biegać do ośrodka, a tam szanowna pielegniarka nie zawsze przyjęła, a w weekendy to juz w ogole, więc zawsze moja ciocia przyjeżdzała, a jak nie mogła my jechaliśmy do niej... Bez znajomości nici:/
OdpowiedzUsuńno niestety, taki jest współczesny świat...
Usuńco za babsztyl, to ciekawe za co jej płaca? za picie kawy?
OdpowiedzUsuńza rejestrowanie pacjentów do lekarza, bo to traktuje jako swoją główną pracę i dlatego nie mogła do nas przyjeżdżać, bo jej kolidowało z godzinami pracy...
UsuńCałe szczęście mam siostrę pielęgniarkę :) Ale chyba nie wszędzie tak jest, masakra jakaś
OdpowiedzUsuńno ja niestety nie mam siostry pielęgniarki ;)
UsuńQ[...], a ja (nie pielęgniarka i nie medyczka w ogóle) musiałam się nauczyć robić zastrzyki, lewatywę i jeszcze parę "fajnych" rzeczy, które sie robi przy starszych osobach.
OdpowiedzUsuńjak mus, to mus...
UsuńNa lewatywę to bym do Pani się zapisał. Pozdrawiam
UsuńBiedna zwyczajna Mamusia z chorym synusiem - współczuje, a to, co opisujesz może się chyba zdarzyć tylko w Polsce. Pozdrawiam - Małemu życzę szybkiego powrotu do zdrowia, a Tobie dużo siły i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńdzięki kochana ;*
UsuńJak moja córka miała pół roku i zapalenie oskrzeli, to stwierdziłam, że nie będę jaj wozić do przychodni na zastrzyki w 20 st. mróz. Ale miały problem. Codziennie była inna, bo to taka wyprawa. A gdy teść wrócił ze szpitala po amputacji nogi to była dwa razy, sama musiałam zmieniać opatrunki, chociaż miała przychodzić co drugi dzień.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że opatrunek zmienić dałabym radę, ale zastrzyku zrobić nie potrafię :)
UsuńŁo matko jaki cyrk :O Służba zdrowia to tylko na nerwy działać umie..
OdpowiedzUsuńZdrówka Słonko!
chiński, na kółkach...
UsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńtak to już jest :(((((
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)
Biedny Maksiu, zdróweczka Ci życzę, a ta nasza cała służba zdrowia...brak słów...
OdpowiedzUsuńach szkoda gadać....dziękujemy ;)
UsuńSzkoda słów... Zdrowia życzę i wytrzymałości psychicznej, bo jak widać jest potrzebna.
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci bardzo ;)
Usuńspychologia totalna.....
OdpowiedzUsuńzdrówka Maksiowi
dokładnie. Nawet same panie pielęgniarki użyły tego sformułowania...
Usuńnie no tylko do telewizji za prace srodowiskowych niech się wezmą i zaczną normalnie pracować MAksiu dużo zdrówka ( najlepiej jakby Rodzic sam robił zastrzyki)
OdpowiedzUsuńno właśnie, najlepiej samemu robić, tylko kto mi dziecko przytrzyma...
UsuńTo prawda,trzeba mieć końskie zdrowie i nerwy na wodzy,żeby sobie pozwolić na chorowanie.
OdpowiedzUsuńJa niestety też miałam przykre doświadczenia z kaprysami pielęgniarek środowiskowych,więc zmuszona byłam nauczyć się robić zastrzyki,kroplówki,lewatywy...etc.,etc. i już nie muszę się prosić.
Pozdrawiam i zdrówka życzę.
dziękujemy ślicznie :) zdrówka dla Was również
UsuńWitam Zwyczajna Mamo. Bardzo zainteresowała mnie Twój wpis ponieważ sama jetem pielęgniarka:) Oczywiście sytuacja która spotkała Ciebie i Twoją pociechę jest nie do przyjęcia. Chciałabym dowiedzieć się jednak co dalej z opisaną pielęgniarką bo rozumiem że sprawa jakoś się potoczyła... jakaś oficjalna skarga do kierownika, do izb pielęgniarskich... czy no ja nie wiem oddziału NFZ, albo chociaż do rzecznika praw pacjenta.... Bo jeśli opisana wyżej sytuacja nie została nigdzie zgłoszona, a wyżej wymieniona (nie miła, niekompetentna i leniwa) pielęgniarka nie poniesie jakichś konsekwencji to tak sobie myślę, że pewno nic się nie zmieni. Twój wpis na blogu poparło wiele osób z czego oczywiście możesz być dumna, tak duma Cię rozpiera, taka ta służba zdrowia nienormalna, taka patologia i tyle osób mnie poparło, można sobie ulżyć, tak anonimowo.... nie no fajnie. Wiesz sądzę że złożenie skargi nie wiązałoby się z żadnymi przykrymi konsekwencjami dla Ciebie, mogłoby natomiast w przyszłości pomóc Tobie lub komuś innemu. Pracowałam przez jakiś czas w przychodni, gdzie kierownik zakazał nam jechać do pacjentów w środowisko dopóki nie zaczną się bardzo awanturować... i tak to działa on bierze kasę od NFZ za każdego pacjenta który jest zapisany do przychodni (każdy kto jest zapisany do lekarza musi tez być do jakiejś pielęgniarki) a nie są to małe pieniądze, ale wiesz dojazd, paliwo, lepiej żeby pacjent przyjechał, takiej, no i odpada czas dojazdu, więc pielęgniarka może zrobić coś innego w przychodni. Każdy medal ma dwie strony. Oczywiście uważam że opisana przez Ciebie historia nigdy nie powinna się zdarzyć. Wszyscy wiemy ze to nie jest odosobniony przypadek, jednak wpis na blogu nie poprawi tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńMyślę że skarga też nie, narobi tylko kłopotu pielęgniarce a kierownik uda że poza jego wiedzą się wszystko wydarzyło. Dostanie pielęgniarka zresztą na tym blogu już dostała. Łatwo jest ocenić kogoś kierując się wiedzą częściową. Nie mówię, że wszystkie pielęgniarki są idealne, każdy przypadek jest indywidualny. Poruszę jeszcze jedną kwestię, która pojawiła się w ocenach tutaj. Obecność pielęgniarki środowiskowej nie zwalnia nas z opieki nad swoimi bliskimi. Zrobienie bliskiej osobie opatrunku, pielęgnacja jej to jest obowiązek rodziny a nie liczenie na to że wszyscy wszystko za nas zrobią. Pielęgniarka środowiskowa nauczy, pokaże ale nie powinna tego robić za nas. Nie mówię tu o zabiegach specjalistycznych.
OdpowiedzUsuńCzyli jest słówko prawy w tych legendach o pielęgniarkach środowiskowych ;)
OdpowiedzUsuńTak zwolnić je wszystkie,przeszkolić pacjentów niech sami się sobą zajmują ....boszzz co za durny naród....
OdpowiedzUsuńCzytam i oczom nie wierzę. Cieszę się, że my mieliśmy więcej szczęścia z naszą pielęgniarką.
OdpowiedzUsuńJeśli to była pielęgniarka zatrudniona na kontrakcie to jej obowiązkiem było dojechać do pacjenta.Ja jestem pielęgniarką w NZOZ i mój pracodawca nie zapewnia nam dojazdu do odległych miejsc i tez mamy takie sytuacje ale wtedy dogadujemy się z rodziną pacjenta i dowozi nas do chorego jest to dla nas bardzo niekomfortowe ale jak walczyć z pracodawcą.
OdpowiedzUsuń