Maksiu też jest ze mną bardzo związany. Tyle razem przeszliśmy...Jednak, gdy miał 4 miesiące, musieliśmy się rozstać na dłużej...
Gdy Maksiu miał 4 miesiące okazało się, że jestem chora. Musiałam iść do szpitala, czekała mnie poważna operacja, nie wiedziałam, czy wrócę...Starałam się nie okazywać dziecku mojego smutku, ale nawet taki maluszek wyczuje niepokój w zachowaniu mamy. Chciałam karmić piersią i robiłam wszystko, aby po powrocie ze szpitala móc dalej karmić dziecko (tak naprawdę tylko to trzymało mnie przy życiu). Jak to za zwyczaj jest u matek karmiących piersią, większość moich ciuchów przesiąknięta była specyficznym zapachem mleka. Aby pomóc jakoś Maksiowi poradzić sobie z tęsknotą za mamą, wpadliśmy na pewien pomysł:
Po pewnym czasie wróciłam, na szczęście, do domu. Od tamtej pory bardzo długo byliśmy wręcz nierozłączni. Jednak przyszedł czas, że mama wreszcie poszła do pracy. Bardzo długo trwały poszukiwania, ale w końcu się udało ;) Teraz czasem zdarza się tak, że nie widzimy się z Maksiem nawet przez 3 dni. Rano zaprowadzam go do przedszkola, potem idę do pracy, a gdy wracam do domu dziecko już śpi. Maks wtedy budzi się w nocy i woła mnie. Idę do niego i razem zasypiamy. Dziecko nawet przez sen sprawdza, czy jestem przy nim i całuje mnie. Rano, gdy wstajemy mówi, że tęskni za mną, że chce iść ze mną do pracy i żebym o nim nie zapomniała...
Ciekawostka:
Zdaniem psychologów nawet trzylatek poradzi sobie, nie widząc rodziców przez kilka dni. Dziecko w tym wieku jest bardziej otwarte na nowe znajomości, poznawanie świata i wiele można mu wytłumaczyć. Starszaki są dojrzalsze, więcej rozumieją i czasem… tęsknią mocniej niż przedszkolaki. Źródło
Przez te wszystkie wydarzenia (jeszcze po drodze jego choroba) Maksiu stracił ochotę na chodzenie do przedszkola. Bardzo płakał, tęsknił...Na szczęście teraz już jest lepiej, ale tęsknota jest tęsknotą i jak sobie z nią poradzić?
1. Przytulanka - przez pewien czas Maksiu zabierał ze sobą do przedszkola swoje ulubione pluszaki. Przede wszystkim mógł się do nich przytulić i wypłakać, gdy mamy nie było w pobliżu.
2. Części garderoby rodziców - gdy byłam w szpitalu, zostawiłam w łóżeczku Maksia swoją przesiąkniętą moim zapachem i zapachem mleka koszulę nocną. Maksiu wtulał się w nią, a nawet szukał piersi. Jak się później okazało, to był świetny patent, aby w ogóle nakarmić dziecko. Maksym w ogóle nie chciał jeść sztucznego mleka z butelki. Tata, aby nakarmić dziecko musiał uciec się do fortelu. Butelkę ze sztucznym mlekiem wsadził w moją koszulę, a dziecko samo znalazło smoczek i tylko w ten sposób Maksiu jadł, gdy mnie nie było w domu...
3. Rozmowa telefoniczna - teraz zdarza się, że nie widzę swojego syna nawet przez 3 dni. Małemu nie wystarcza sam tata. Maksiu nawet w domu płacze za mamą. Staram się zatem zawsze, gdy tylko mam przerwę, porozmawiać z synkiem przez telefon. Wiadomo, że to nie zastąpi bliskiego kontaktu, ale pomaga dziecku się uspokoić.
4. Rysunki dla rodziców - w przedszkolu Maksiu robi dla mnie prace. Oto jego ostatnie pieczątkowe dzieło ;)
Szczerze jeszcze nie wiem, od soboty zaczynam zajęcia i to będzie pierwszy raz gdy zostawię Zosia na kilka godzin z tata. Nie wiem jak mała sobie z tym poradzi.
OdpowiedzUsuńkilka godzin ;) dacie radę
Usuńwzruszający post...
OdpowiedzUsuńu nas rozłąka trwała niespełna 3 dni kiedy rodziłam Antosia...a tak mam tą możliwośc by byc z moimi maluchami cały czas (Zosia 21 miesięcy i Antoś 7 miesięcy)
Pozdrawiam
gdy ja trafiłam pierwszy raz do szpitala, nie widziałam synka przez tydzień. Kolejnym razem było już znacznie dłużej, bo ponad miesiąc...ciężką operacja i leczenie
Usuńsiedzenie z dziećmi cały czas to nie jest szczęście, tylko niewolnictwo i brak życia.
UsuńPięknie napisane.. Ja jeszcze nie rozstawałam się z córeczką - max 3h.
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą ;)
UsuńU nas Ala często budzi się w nocy, płacze i każe mi wstać. Jak ją mąż przełoży do łóżka uspokaja się natychmiast i wtula z całych sił. Nigdy tak nie robiła. Potrzebowała tylko naszej obecności.
OdpowiedzUsuńTo miłe jak widzisz, że dziecko tak bardzo cię potrzebuje.
to prawda :) ja też lubię przytulić się do Maksia we śnie :D
Usuńja się nad tym jakoś nawet nie zastanawiałam..
OdpowiedzUsuń:) widocznie jeszcze nie musiałaś ;)
UsuńJeszcze nie musiałam się rozstawać z Maluchem na dłużej niż kilkanaście godzin. Na razie sobie tego nie wyobrażam :))
OdpowiedzUsuńja też długo nie dopuszczałam tych myśli do siebie ;)
UsuńZ takimi maluszkami nigdy nie musiałam się rozstawać, a jak już starsze były, w przedszkolu, to chętnie wyruszali na wakacje doo krewnych, kolonie, chyba ja tęskniłam bardziej :)
OdpowiedzUsuńcałe szczęście, że nie musiałaś ;) ja też nie planowałam takiego rozstania...
Usuńu mnie w sumie Karola nie tesknila, czasami tylko, a z Laurką poki co sie nie rozstaje - pracuje w domu :)
OdpowiedzUsuńa rozstawałyście się na długo?
Usuńbardzo mnie wzruszył, rozczulił ten post ... mam łzy w oczach:(
OdpowiedzUsuńJest mi strasznie, strasznie przykro, że musieliście przejść przez chorobę. Nie wiem co napisać. Nic sensownego nie przychodzi do głowy. Ściskam bardzo mocno:*
dzięki :) na szczęście wszystko dobrze się skończyło...
Usuńjeszcze nie wiem bo rozstawalam sie z Marcinkiem raz i to na 2 dni...ale podziwiam Was,ze przetrwaliscie tak dzielnie te rozłąki!
OdpowiedzUsuńniestety nie mieliśmy wyboru...
UsuńJa wyjeżdzałam stale - czasem na tygodnie. I było zupełnie OK do momentu, kiedy córka skończyła 4 lata. Wtedy zaczęła cierpieć. Zmieniłam życie, zawód, wszystko. Tylko po to, żeby być z nią. I chociaż pracuję w domu, mam mniej czasu. To teraz słyszę, że wolała, jak jeździłam :D
OdpowiedzUsuńhaha nie dogodzisz ;)
UsuńMy jeszcze się nie rozstajemy więc sposobów jeszcze nie mamy ;) Dopiero za rok planujemy przedszkole
OdpowiedzUsuńno my niestety już od pierwszych dni-tygodni życia Maksia musieliśmy się rozstawać :(
UsuńU nas rozmowy telefoniczne w tym wieku, w którym Maks jest teraz, nie sprawdzały się. Byłam w szpitalu i po każdym moim telefonie Eliza płakała za mną jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńa u nas wręcz przeciwnie, Maksiu sam do mnie dzwoni z telefonu taty ;)
UsuńJa w te wakacje byłam zmuszona zostawić Nadulkę u dziadków .....wydaje mi się,że ja bardziej tęskniłam niż ona....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
na długo wyjechaliście?
Usuńpowiem szczerze, ze chyba zmienilabym prace. Jesli dziecko sie w nocy budzi i wola mame, to nie jest to dla niego bez znaczenia. Do tego problemy z przedszkolem. Trudno jest zobaczyc prawdziwe skutki takich nieregularnych rozłąk. Słyszałam, że małe dzieci chyba do 2 lat nei wiedzą, co znaczy wyjść i wrócić i za każdym razem wyjście jest dla nich stratą na zawsze, tak jakby mama umierała i zmartwychwstawała. Trudno też mi uwierzyć, że 3-latek jest zainteresowany kolegami, bo potrzeba integracji dopiero sie zaczyna rozwijac, dlatego też większość dzieci przezywa przedszkole. Nie wiem, jaką masz sytuację, ale naprawdę Ci współczuje. Mi by serce pękło.
OdpowiedzUsuńłatwo nie jest, ale wszystko synkowi rekompensuję w dniach wolnych ;)
UsuńJa zmieniłam prace. Pracuje w domu, mam mniej czasu, mniej pieniędzy ale odbieram Frania o 16, spędzamy razem dużo czasu, mamy spokojne leniwe poranki, mam więcej cierpliwości i pomysłów na zabawy. I to jest dla mnie warte wszystkiego.
OdpowiedzUsuńgdy mam dni wolne w pracy, to też odbieram Maksia wcześniej i spędzamy dużo czasu razem ;)
UsuńMój sposób to rozmowy telefoniczne i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńo jak byłam w szpitalu, to filmiki nakręcone telefonem i zdjęcia bardzo mi pomagały ;)
UsuńCzasem rozłąka jest większym przeżyciem dla rodzica niż dla dziecka. Ja mam za sobą 3 rozstania z Emilką - pierwsze gdy miała 2 lata i ja będąc w ciąży złapałam rotawirusa i znalazłam się w szpitalu z tego powodu. Mila nie widziała mnie przez około 5 dni - nie płakała za mną ale była obrażona. Nie chciała ze mną rozmawiać przez telefon a nawet prze chwile po moim powrocie okazywała mi, że ma focha. Druga nasza rozłąka była gdy Fabiś miał przyjść na świat - ponownie około tygodnia spędziliśmy oddzielnie. Tym razem córa chętnie ze mną rozmawiała przez telefon ale też jakoś specjalnie nie przeżywała rozłąki. Trzecia rozłąka była krótko po cesarce gdy musiałam trafić do szpitala ze stanem zapalnym i było podobnie jak przy drugiej rozłące :) Mila dni bez mojej obecności spędzała z tatą i ze swoją ukochaną babcią więc myślę, ze dlatego tak łatwo radziła sobie z rozstaniem :) Ja te rozłąki za każdym razem bardzo przeżywałam. Najbardziej oczywiście pierwszą - głupio to zabrzmi ale za każdym razem gdy córeczka nie chciała ze mną rozmawiać z oczu płynęły mi łzy...
OdpowiedzUsuńTeraz w listopadzie czeka nas kolejna rozłąka - idę na operację i tydzień spędzę w szpitalu. Będzie to moja pierwsza rozłąka z Fabiankiem i jednocześnie pierwsze rozstanie z obojgiem dzieciaków. Już mi smutno na samą myśl o tym - poza tym boję się okropnie, że coś może pójść nie tak w trakcie operacji...
Świetny patent z tą koszulą nocną - tatuś dzielnie się spisał :)
kochana to dużo zdrówka i obyś szybko do dzieciaków wróciła ;)
UsuńJa niestety jeszcze żadnych nie mam.
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą ;)
UsuńBardzo ciekawa notka ;)
OdpowiedzUsuńMi zdarza się tęsknić za mamą, siostrą, rodziną, przyjaciółmi - gdzie jesteś gdzieś daleko od Nich..
I lubię przeglądać zdjęcia Ich w mojej komórce. ♥.
Pozdrawiam!.
mnie w trudnych chwilach też ratują zdjęcia i filmy z komórki ;)
UsuńJa też tak podkładałam koszulę, żeby maleństwo chociaż na chwilę przysnęło bez mamy w łóżeczku :)
OdpowiedzUsuń:) Maksiu musiał zadowolić się moją koszulą przez ponad miesiąc jak byłam w szpitalu
UsuńJa nigdy nie byłam dłużej poza domem niż 1 dzień więc Natalka nie wie co to rozłąka z mamą. Ale współczuję, że masz taką pracę. Ja nie dałabym rady.
OdpowiedzUsuńja codziennie wracam do domu, ale niektore zmiany są bardzo długie i wtedy się nie widzimy
Usuńja jestem w robocie do przerwy jest git po przewie...okrobpie tęsknię....i mys o dzieciahc pozwala mi dotrwać do konca zmiany;) zmiana trwa 8 godzin przerwa gdzieś w połowie dniówki;)))
OdpowiedzUsuńnigdy nie byłam poza domem dłużej niż jednam oja zmiana robocza
moje niektore zmiany trwają 12,5 godziny i jesli mam kilka takich dni pod rząd, to mimo iż codziennie wracam do domu, dziecka swojego nie widuję
UsuńMati i Arek mają mnie na co dzień. wiec czasami mają mnie dość gorzej jest z tęsknotą za Tatą :(
OdpowiedzUsuńe tam, mamy nigdy dosc ;)
UsuńNa przykładzie Moich sióstr widzę i potwierdzam, ze jest to ciężkie przeżycie. Ściskam Cię kochana
OdpowiedzUsuńno łatwo nie jest...
UsuńPozdrowionka zostawiam :)
OdpowiedzUsuńwitam
OdpowiedzUsuńJa również przez chorobę zostawiłam córeczkę (3 lata)ciężko mi było jej również, by jej było łatwiej zostawiłam koszulę swoją i karteczki na każdy dzień (np zrób coś dla mam, mama cię bardzo kocha, buziaczek od mamusi itp) Te karteczki dla niej były hitem czekała tylko by tata jej przeczytał ;) Jednak najlepsza chwila spotkania się z córką po 3tyg stała się dla mnie najgorszą ponieważ mała na początku mnie nie poznała ;( (uciekła i schowała się za tatę )może przez to że zmieniłam wygląd ze względu na chorobę ale gdy podeszłam i odezwałam się do mnie tak się do mnie mocno przytuliła że myślałam że mnie udusi. Dla tej chwili warto walczyć i przecierpieć rozłąkę. Później mała przez parę dni nie odstępowała mnie na krok a ja po szpitalu musiałam odpoczywać ale byłam szczęśliwa że jest obok mnie Pozdrawiam i życzę zdrowia i wytrwałości no i wsparcia.
dziękuję za ciepłe słowa :) ja rownież zdrowia życzę
UsuńIle miłości w tym tekście. Twój syn kiedyś będzie się buntował, moim zdaniem wtedy lepiej być koleżanką niż mamą żeby go zrozumieć. Pozdrawiam i uśmiechu nie życzę bo widzę, że bardziej szczęśliwą być nie można.
OdpowiedzUsuńdziękuję z ten komentarz :)
UsuńFajnie, ze się jakoś udaje z przedszkolem pomimo chwilowych kryzysów Maksia :) Ja ze żłobka zrezygnowałam po trzech dniach. Może za szybko ale Filip płakał nie tylko w żłobku ale i po nocach i robi to w sumie nadal mimo, że zabrałam go stamtąd jakieś 2 tygodnie temu. Teraz już wiem, że dziecka oddawać tak po prostu nie można! Jak się ma ważny powód, to oczywiście, ale ja chyba gdzieś popełniłam błąd... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
http://natkak.blogspot.com
jesli nie ma potrzeby, to ja bym dziecka do żłobka nie oddawała, no chyba, że obydwoje rodzice pracują i nie ma kto z maluchem zostac ;)
UsuńTrudna jest rozłąka z dzieckiem, szczególnie takim małym.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i wzruszający wpis. Dziecko i praca, to duże wyzwanie. Rozłąka z dzieckiem jest bardzo trudnym przeżyciem. Rozstanie takie nie tylko trudne jest dla dziecka, ale równie mocno przeżywa je mama. Sposoby jakie podajesz na pewno są godne polecenia i bez wątpienia pomagają zmniejszyć stres związany z rozłąką. Dobrze by jeszcze było aby starać się nie okazywać przy dziecku jak my sami przeżywamy taką rozłąkę. Rozstanie będzie na pewno łatwiejsze kiedy powiemy dziecku, że wychodzimy, dlaczego i kiedy wrócimy.
OdpowiedzUsuń