Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze białe
kropki (jedynki - oczywiście te na dole). Ależ to była radość, chociaż ja bardzo
bałam się, że mój maluszek będzie mnie gryzł, przecież wciąż karmiłam piersią.
Na szczęście do końca nie wpadł na ten genialny pomysł, a cycusia sobie
szanował.
Potem stopniowo wychodziły kolejne ząbki. Na
szczęście nie było większych problemów z ząbkowaniem. Maluszek nie gorączkował,
czasami był tylko bardziej rozdrażniony i częściej budził się w nocy.
Dziś Maksiu ma już buzię pełną białych ząbków.
Pięknie się uśmiecha, ale niestety jego problemy zdrowotne odbiły się i tutaj.
Niestety przez osłabienie organizmu, niedobory witamin i bezustanne terapie
antybiotykowe i różnego rodzaju leki, które musiał przyjmować (łącznie z
żelazem), 4 górne ząbki – obydwie jedynki i dwójki, same pozbawiły się szkliwa.
Z czasem po prostu szkliwo z zębów mojego dziecka
zaczęło odpadać płatami. Jest to o tyle bolesne, że ząb nie ma tej zewnętrznej
ochrony. Właściwie cały jest odsłonięty, miękki, szybko się ściera i tak naprawdę
nie pełni swojej funkcji. Dlatego mój maluszek bardzo uważa z gryzieniem.
Maksiu sam woła, że chce umyć ząbki, więc z tym
nie ma problemów. Jednak, żeby mu pomóc, bo niestety bardzo się uskarża na ból,
trzeba było udać się do dentysty. No dobrze, ale jak wytłumaczyć takiemu
maluchowi, żeby siedział grzecznie na fotelu, nie ruszał się i jeszcze trzymał
otwartą buzię przez dłuższą chwilę?
W przypadku zdrowych dzieci, tzn. takich, które
nie mają problemów z ząbkami, można je wziąć do gabinetu na wizytę adaptacyjną.
Pojeździć sobie fotelem w górę i w dół. Pooglądać narzędzia, porozmawiać z
dentystą. Można nawet dostać naklejkę dzielnego pacjenta, albo jakiś inny
upominek. Jednak w naszym przypadku trzeba było działać szybko, bo dziecko
mogło w mgnieniu oka stracić zęby. To niby mleczaki, ale zawsze szkoda. Po co
2-latkowi stałe zęby?
Oj nacierpiało się to moje biedactwo, oj
nacierpiało w tym swoim krótkim życiu.
Niestety i tym razem trzeba było pocierpieć. Znaleźliśmy gabinet (jeden z dwóch
w Rzeszowie), w którym podaje się dzieciom specjalny syropek, żeby uśpić
malucha. Niestety na Maksia ten specyfik nie podziałał. Ani myślał spać.
Czekaliśmy i czekaliśmy, a działania nie było widać.
Pani doktor kazała mi usiąść z synkiem na fotelu.
Ja go trzymałam całym ciałem, a mąż trzymał jego główkę, żeby się nie poruszył.
MAKABRA! Jeden wielki płacz, krzyk i stres okropny. Ale ząbki zostały
zalakowane. Wydawałoby się, że w pewien sposób zabezpieczone. Niestety jednak
ten lak się ściera, a z nim i ząbki.
Te 4 Maksiowe zęby bez szkliwa są już starte do
połowy. 30 czerwca czeka nas wizyta kontrolna. Biedne to moje dziecko…
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńo zęby trzeba dbać od najmłodszych lat
OdpowiedzUsuńdbamy o ząbki od początku, od niemowlaka...teraz też nie ma problemow z myciem. Synek bardzo to lubi i sam woła, że chce umyć ząbki - nie muszę go specjalnie namawiać, ale niestety od urodzenia dziecko miało poważne problemy zdrowotne i teraz to niestety odbija się też i na jego ząbkach...
Usuń