Ktoś, kto pragnie zostać anonimowy, poprosił mnie o opublikowanie jego (a właściwie jej) historii. Gdy to przeczytałam - oniemiałam. Zobaczcie sami (udostępniam ten tekst w takiej formie, w jakiej go dostałam):
Napisze o swoim życiu od
narodzin choć było to dla mnie
straszne i jest do dziś bo takich
rzeczy sie nie zapomina.
Więc gdy sie urodziłam moja
mama biologiczna miała 16 lat.
Odebrali mnie jej później za rok
urodziła mojego brata nawet go
nie widziała podobno.
Adoptowali nas. I od tego czasu
zaczyna sie mój terror bo inaczej
tego nie idzie nazwac.
Matka zastepcza chciała tylko
syna ale sąd powiedział że jak
dwójki nie adoptuja to wogóle
dziecka nie będą mieć. Wiec
matka sie zgodziła.
Co stego że się zgodziła jak mnie
od początku nienawidziła. Od
malej mnie bił.
Jak nas chrzcili to mam zdjęcia
na których mam siniaki.
Biła mnie za byle co brat nabroił
dostałam ja. A najgorsze było to
jak matka rwała pokrzywy to
tymi pokrzywami biła mnie po
plecach oj to straszne było ból
jak niewiem. Strasznie mnie biła
także po buzi jak miałam
większe siniaki to mnie do
szkoły czy do przedszkola nie
puszczała. Gdy miałam 6 lat
matka mnie kąpała i strasznie
mnie pobiła ale to strasznie i
złamała mi rękę w łokciu
płakałam z bólu darłam się a ona
jeszcze mnie biła była pijana bo
płakałam. Tato szybko zadzwonił
po wuja matki brata przyjechał i
wziął mnie i tatę do szpitala.
W szpitalu jak lekarz mnie
zobaczył taka pobita to odrazu
zadzwonił po policję. I
powiedział że nas nie przyjmie i
mamy jechać do kalisza i
pojechaliśmy. Ale tam się
cieszyłam że matki nie widzę. W
tę sama noc miałam operacje
łokcia musieli mi skrócić. Mój
tato tak płakał strasznie przy
mnie a ja z nim i pamiętam do
dziś jak mi powtarzał :
córeczko nie mów że to ci
matka zrobiła bo was nam
odbiorą a ja tego nie chce
bardzo was kocham i nigdy
wam krzywdy nie zrobiłem i nie
zrobię.
Pamiętam tyle że i tak
powiedziałam u psychologa co
się stało. Więc od tej Pory matka
miała policję na głowie nawet
była sprawa i obiecała że już tak
nie postąpi że mną. Miesiąc
leżałam w szpitalu. Jak wyszłam
to miała że mną chodzić do
psychologa dziecięcego i ona też
miała chodzić raz tylko była już
więcej nie poszła. I tak po jakimś
czasie znowu się zaczął terror
zmuszanie do ciężkiej pracy
wyzwiska że jestem najgorszym
dzieckiem że jestem szmata a nie
dzieckiem że nikt mnie nie kocha
i nie będzie kochał.
Kiedyś nabroilam i mój tato
powiedział stój nie bił jej ja to
zrobię. Tato zamknął się że mną
w pokoju i kazał udawać że
płacze a tata nie bił mnie tylko
do fotel i mój brat to zobaczył i
powiedział matce i takie lanie
dostałam że szok. Mój brat też
mnie bił bo matka mu kazała. Jak
miałam z 10 lat to bawiliśmy się
w taty garażu sprężarką tam był
taki duży gruby pasek klinowy i
się bawiłam i brat włączył i nie
mam dwóch palcy czubków
palcy. Gdy tata przyjechał że ona
do domu to brat chciał mi łóżko
zrobić a matka nie kazała mu
powiedziała że kaleką ma sama
sobie zrobić zasłużyła sobie żeby
być kaleką do końca życia. Moja
matka była zła kobieta dla taty
też biła go mocno bardzo go
kopala na dole widziałam nie raz
to. Nie pamiętam wesołego
dzieciństwa nie mam co
opowiadać swoim dzieciom. Ale
za to dużo im mówię jaki był
tato wspaniały człowiek
którego bardzo mi brakuje tak
mnie kochał tak był za mną
nieraz dostał od matki za to że
mnie bronił. A brata mam
podobnego do matki tak go
wychowała umie tylko bić
nieraz mnie pobił. Nawet jak
byłam w ciąży.
był taki
czas jak zastanawiałam się czym
zasłużyłam na takie traktowanie
dlaczego ja nigdy nie znalazłam
odpowiedzi długo byłam skryta
w sobie całe życie byłam
nienawidzona gorsza dlaczego
że jestem bladynka to tak wiele
znaczy chyba nie ale cóż mam
dzieci i muszę żyć dla nich nieraz
chciałam odebrać sobie życie raz
uciekłam z domu naprawdę
uciekłam od matki całą noc mnie
szukali. A wiecie dlaczego bo
miałam dość byłam tylko
niewinnym dzieckiem. Do mamy
biologicznej mam żal i to wielki
dla czego pozwoliła na to żeby
mnie zabrali może bym miała
inne dzieciństwo. Mielismy
fajnego wuja bardzo się
troszczył o nas pomagał nam
zawsze mogliśmy na niego liczyć
gdy byłam w ciąży z zuzia dużo
leżałam w szpitalu miałam
zagrożona ciążę i nagle wuja
zmarł wtedy byłam akurat w
domu płakałam całe dnie i noce
razem z tatą nawet mi na
pogrzeb nie kazali iść ale w tedy
strasznie płakałam szok. Później
mój tato zaczął pić i to dużo
zaczął chorować był w szpitalu
na dwa dni wypisali go
pojechaliśmy do prywatnego
lekarza dał skierowanie do
innego szpitala w czwartek go
zawiózłan i w sobotę dzwoni
telefon pani magdaleno niech
pani szybko przyjedzie pani tato
miał udar i wolą magdulka to
była około 24 pojechałam całe
dni siedziałam przy tacie nic
lepiej mu nie było pani
ordynator nie dawała dużych
szans. Gdy pojechałam na jedną
noc do domu znowu zadzwonił
telefon że tato zmarł przed
północą. Dlaczego czy to
przezemnie ale wiem że nie
przezemnie. Zadawałam sobie
pytania tatusiu dlaczego nas
zostawiłeś my tak cię
kochaliśmy byłeś dla nas
wszystkim. Do dziś jak chodzę
na cmentarz to płacze przy
pomniku taty i wuja. Mam dzieci
muszę żyć dla nich wszystko im
dać tego czego ja nie miałam
dużo miłości opiekuńczości
kocham je bardzo nie
wyobrażam sobie życia bez nich
moja wspaniała trójeczka.
Codziennie im powtarzam że ich
kocham bardzo. Ja nigdy takiego
słowa od mamy nie słyszałam
byłam tylko poniżana. Dzieci nie
bije a wiecie dlaczego bo wiem
jak to boli co to za ból więc moje
życie to niezłą nauczka była
Dzieci sama wychowuje trójkę jedno dziecko mam Chore niepełnosprawne
(MPD) spastycznośc kończyn dolnych. Niedowład kończyn dolnych paraliż
prawostronny epilepsja. Przyszła teściowa wyżuca nas z domu rzeczy mam
wywala za okno.
Nie mam sił nie kłuce się znią bo
sram ja co mi powiedziała to mi
powiedziała nic jej nie
odpowiedziałan. Smutno mi
bardzo życie wali mi się
całkowicie ale mam nadzieję że
sama dam sobie radę. Moja córka
dziś ze mną tak bardzo płakała
że nie mamy gdzie mieszkać a ja
jej powiedziałam że na się nie
martwić że mamusią coś dla nich
znajdzie. Moja córka się boi że
mnie straci tak ja
straszy. Biedne dziecko aż brak
mi słów i sił naprawdę. Człowiek nie ma rodziny nie ma na kogo liczyć
nie ma żadnej pomocy. Wciąż od urodzenia pod górkę. Chce dla swoich
dzieci stabilmości normalnego domu. Szukamy pomocy i jej chyba nigdy nie
dostaniemy i będziemy bezdomni.
Brak mi słów,to wydaje się niemozliwe,żeby mieć siłę przeżyć taki cierpienie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to niesamowicie silna kobieta. Podziwiam ją za tę siłę...Ja też nie mogłam w to uwierzyć...Wstrząsająca historia
UsuńDokładnie wydaję sie nie możliwe ale prawdziwe. Wiele osób przeszło takie życie ale śie nie chcą na ten temat wypowiadać bo wolą milczeć
OdpowiedzUsuńno właśnie - to bardzo fajna i odważna dziewczyna. Bardzo jej współczuję tego, przez co musiała przejść. Życie jej nie rozpieszcza. Dobrze, że o tym mówi!
UsuńTakie osoby często chcą stracić życie
OdpowiedzUsuńtakie osoby są niezwykle silne i mimo przeciwności losu dają radę...mimo chwil słabości, potrafią jednak podnieść się i żyć dalej
UsuńAle niestety jest bardzo ciężko się podnieść
OdpowiedzUsuńautorka tej historii jest ogromnie silna - jest WSPANIAŁĄ kobietą i swietnie sobie radzi z dziećmi, podziwiam ją za to wszystko :) mimo iż jej życie nie jest usłane różami, może ona byc wzorem dla innych
Usuńta Kobieta i matka już nie jest sama, ma dzieci - największe dobro na świecie, ma przyjaciół na których może polegać... zawsze może liczyć na mnie, w każdej chwili wesprę czym tylko będę mogla...Madzia od chwili kiedy Cię poznałam... już nie jesteś sama - masz "przyszywaną" siostrę - mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://zycie91xd.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńpoczytajcie o moim zyciu
Wspolczuje bo wiem co ona przeszla ,sama nie mialam dziecinstwa mimo tego ze wychowywalam sie z biologicznymi rodzicami,ciagle libacje ,awantury,ucieczki z domu zeby ojciec kolejny raz mnie nie pobil.Wracalam ze szkoly a tam pijanstwo matka nic z tym nie zrobila,nie wiem czy sie bala czy co ale nie odeszla od ojca bil ja.Ja jak bylam malutka chodzilam do przedszkola to mnie tak ojciec pobil ze na ciele mialam same siniaki a tylko dlatego ze polakalm bo w nocy nas obudzi i kazal zupe jesc a ja sie balam i nie chcialam jesc.Dzisiaj sama wychowuje dziecko z MPD czterokonczynowe tetraplegia i padaczka lekooporna, nie mam oparcia w najblizszej rodzinie nikt nie ma czasu,ale sie nie poddaje tyle ile sil mi staczy bede walczyc,bo to moje dziecko i robie wszystko zeby nic mu nie brakowalo ,zeby mialo lepsze zycie pomimo choroby.Niestety to rodzice nam funduja takie wspomnienia w ktorych ciezko jest znalesc mile chwile,i najgorsze ze tego nigdy sie nie da wymazac z pamieci.
OdpowiedzUsuń