Jak już wcześniej pisałam, my zaczęliśmy karmienie piersią 2 godziny po porodzie. Podobno im wcześniej, tym lepiej. Początkowo nie potrafiłam dziecka przystawić do piersi, ale pomogły mi położne. Potem już jakoś poszło :) Mój synek bardzo kochał ssać pierś. Przez długi czas nie jadł nic, tylko moje mleko. Było to spowodowane, między innymi, jego problemami zdrowotnymi. Jednak przyszedł czas (dziecko ma skończone 22 miesiące, a jego stan zdrowia się unormował), żeby odstawić synka od piersi.
Jak ja to robiłam?
Przede wszystkim stopniowo. Cały proces trwał kilka miesięcy. Najpierw przestałam synkowi dawać pierś na żądanie. Dostawał moje mleko tylko rano, po przebudzeniu się, w ciągu dnia raz, tuż przed spaniem i wieczorem, również przed spaniem. W nocy budził się, ale tak na prawdę jadł tylko raz, a wykorzystywał to, że śpimy razem i łapał pierś przez sen i ssał. Kiedy zaczęłam mu ograniczać karmienia, przychodził do mnie i wołał, że chce "cycy".
Kolejnym etapem było zabranie jedynego, które nam już zostało karmienia w dzień, czyli tego przed popołudniową drzemką. I tu był problem, bo mój synek lubił zasypiać i spać przy piersi. Było tak, ponieważ ja po powrocie ze szpitala, po operacji, nie mogłam przez 3 miesiące podnosić dziecka. To był moment, kiedy mały wylądował w moim łóżku, przy piersi na noc. Wcześniej spał w swoim łóżeczku i budził się tylko raz w nocy. Uśpienie maluszka bez piersi początkowo sprawiało trudności. Dziecko złościło się, płakało. Zdarzyło się, że zostałam uderzona, czy uszczypnięta przez mojego synka. Ale trzeba być konsekwentnym. Nie dałam się. Pierwszy dzień jakoś minął, a potem było już z dnia na dzień było coraz
łatwiej. Zdarzało się jeszcze, że synek przybiegał do mnie w ciągu dnia i
chciał pierś, ale już coraz rzadziej.
Następny etap –
zabranie karmienia wieczornego, tego najważniejszego przed spaniem. Obawiałam
się tego bardzo. Wiedziałam przecież, jak zachowywał się wcześniej, kiedy nie
dostał piersi do spania w dzień. Tak bardzo to kochał. Było mi smutno, ale
jakoś musiałam dać radę. No i stało się. Nie było nawet tak źle, jak się
spodziewałam. Wymęczyłam go wcześniej zabawą na świeżym powietrzu. Dałam do
jedzenia pyszną kolację, żeby był najedzony. Zadbałam też, aby wypił trochę
płynów. Zaskoczył mnie, bo nawet bardzo nie protestował, tak troszkę tylko ;)
Przytulił się i zasnął. Obudził się dopiero na nocne karmienie.
Ostatni etap –
zabranie karmienia nocnego. Pierwszej nocy było ciężko. Ja nie spałam prawie
wcale, a mój synek budził się dosłownie co chwilkę. Ale zanim w ogóle zasnął,
rzucał się po całym łóżku, płakał, nie umiał sobie miejsca znaleźć. A ja
niewiele mogłam. Chciałam go przytulić, pogłaskać, mówiłam do niego, że go
bardzo kocham i że jest dla mnie najważniejszy na świecie, ale wtedy jeszcze
bardziej się złościł. Uciszyłam się więc i on też jakoś zasnął. Gdy przebudzał
się w nocy, przytulałam go i wtedy zasypiał. Kolejne noce były już łagodniejsze.
Wystarczyło już, że jestem przy nim. Wtulał się we mnie i tak zasypiał. Tak
jest do dziś.
Od 2 tygodni mój
synek nie je już z piersi w ogóle. Muszę przyznać, że on to lepiej znosi niż ja
;) Bardzo mi tego brakuje. Po trzech dniach od momentu,
kiedy przestałam w ogóle karmić dziecko, moje piersi napełniły się tak, że stały
się obolałe, twarde i porobiły się guzy. Musiałam użyć laktatora, żeby
odciągnąć nadmiar pokarmu. Było tego tyle, że aby przyniosło mi to ulgę,
odciągnęłam po 125ml mleka z każdej piersi. Teraz już wszystko się unormowało.
Nie muszę już odciągać mleka z piersi. W zasadzie zrobiłam to tylko raz, odkąd
przestałam karmić. Czuję jednak, że mleko wciąż tam jest. Ale cierpliwości,
laktacja zanika po kilku miesiącach ;)
A tak sobie czytam co mnie czeka za jakiś czas ;-)Mój Mały uwielbia karmienie nocne-ciekawe jak zniesiemy odstawienie
OdpowiedzUsuń