Maksiu był tak podekscytowany, że nie zjadł całego śniadania. Obiecał, że "będzie miał siłę iść", choć to kawał drogi. Słowa dotrzymał. Całą drogę dzielnie maszerował na własnych nóżkach, a szliśmy chyba z pół godziny.
W końcu dotarliśmy na stację. Weszliśmy oczywiście przez budynek dworca. Pokazałam maluchowi kasy biletowe i malunki na ścianach, ale jemu chodziło o pociągi....więc wyszliśmy na peron.
Chłopak, gdy tylko zobaczył pociąg, zaraz chciał go dotknąć i wsiąść do środka. Jednak pokazałam mu linię, której nie powinno się przekraczać i wytłumaczyłam dlaczego tak jest. Wtedy Maksiu chciał przejść na inny peron. Weszliśmy więc do przejścia podziemnego, w którym siedział pan z gitarą i na niej grał :) Mimo, iż Maksiu uwielbia gitarzystów, tym razem najważniejsze były pociągi. Oczywiście zwrócił uwagę na grającego pana, ale nie zatrzymał się nawet, tylko gnał na peron...No i w końcu jest! Siedzimy na ławce. Oglądamy pociągi. Jeden przyjeżdża, inny odjeżdża. Pani coś tam mówi, zapowiada...
Dziecko miało frajdę. Oglądało swoje ukochane pociągi. Chłopak widział je w akcji, obserwował konduktorów i innych pracowników kolei. Widział, jak pan sprawdzał podwozie pociągu i te połączenia między wagonami (nie wiem, jak to się fachowo nazywa ;) Jednak przyszedł czas, żeby wrócić do domu. Maksiu oczywiście niechętnie, ale jakoś udało mi się go stamtąd wyciągnąć ;)
Wracamy do domu. Tym razem jednak idziemy na przystanek, bo droga daleka, a obydwoje jesteśmy troszkę zmęczeni. Zwyczajna mama pyta:
- Maksiu fajnie było?
- Nie...
- Nie? - pytam ze zdziwieniem - A lubisz pociągi?
- Nie...
No i masz babo placek... :D
ha ha ha ... uwielbiam takie sytuacje
OdpowiedzUsuń:) Widać, że mu się podobało :)
OdpowiedzUsuńBuzia otwarta :)
najbardziej rozbawił mnie końcowy dialog :)
OdpowiedzUsuńi jak tu dogodzić dziecku :)
To ze zmęczenia.;D
UsuńNa pewno wycieczka się podobała. :D
hehe nie dogodzisz
OdpowiedzUsuńczyli chyba się podobało, moja mała tez zawsze mówi nie:)
OdpowiedzUsuńMój też na wszystko mówi nie, nawet jak coś lubi :D
OdpowiedzUsuńA Maksiowi na pewno się podobało.
Widać, że zafascynowany, no ale przecież faceci się do takich rzeczy nie przyznają, więc: nie :)))))
OdpowiedzUsuńNa pewno się podobało :)
OdpowiedzUsuńCałuski dla Maksia :)
Oj tylko tak mówi, ale na fotce zaciekawiony nieźle:) Słodki:) Też chętnie bym na taką wycieczkę pojechała:) Pozdrawiam was
OdpowiedzUsuńDzieciaki:-) udaje twardziela :-)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre:)
OdpowiedzUsuńu mnie pociągi prawie nie jezdza ... jak starsza miała 3 lata maz poprosił pan aktóry kieruje pociagiem czy małej moze pokazac a ona takiej histerii w srodku dostała ze od razu wyszedł z nią hehee pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńAle świetna wycieczka, pogoda na wycieczki idealna. A jaki macie ładny ten dworzec, nie to co my ; P
OdpowiedzUsuńhehe... dobre :)
OdpowiedzUsuńWycieczka udana a Synus jest wytrawały skoro tyle przeszedł na nóżkach żeby pociąg zobaczyc :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no to czemu nie było fajnie? ;-) może za krótko ? ;-)
OdpowiedzUsuńno ekstra sprawa u nas to mało pociagów jeździ
OdpowiedzUsuńhahaha :D a to ładnie podsumował "nie" ? ;D
OdpowiedzUsuńHehe swego czasu jak jeździłam na uczelnię kilka razy widziałam takie mamy z dziećmi które pokazywały pociągi :) miło było popatrzeć na zachwyt dzieci :)
OdpowiedzUsuńNie no! Musiało być fajnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hehe....i zrozum tutaj dziecko:)))))
OdpowiedzUsuń:D ach, te dzieci :) Ale podobało się na pewno! to widać!!!
OdpowiedzUsuńwszystko na nie :) :P fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńnie ma jak polskie PKP- oj przeżyło się przygody! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla synka! ;)
i zapraszam do siebie!
http://islandofflove.blogspot.com/