Maksiu jest najcudowniejszym dzieckiem na świecie i kocham go nad życie, jednak napady złości czasem miewa. Ja wciąż szukam informacji, jak sobie z tym radzić, żeby nie popełniać błędów.
Natrafiłam na ciekawy artykuł w tym temacie:
"Miliony normalnych kochanych dzieci stosują napady złości jako sposób na poradzenie sobie z frustracją czy gniewem, albo powiedzenie światu, że to one tu rządzą.
Napady takie można uczynić rzadszymi, a nawet zupełnie im zapobiec, jeśli nie poświęcasz im zbytniej uwagi i nie ulegasz dziecięcym prośbom. Choć często możesz mieć ochotę poddać się albo wyczołgać pod najbliższą kasą, gdy twoje dziecko ma akurat napad złości w supermarkecie, cierpliwości, poczekaj aż skończy i pochwal go za odzyskanie samokontroli.
Uwaga: Częste, okresowe płacze nie są napadami złości i należy pochodzić do nich w inny sposób. Zwróć się do specjalisty jeśli maluch ma więcej niż dwa-trzy napady złości w ciągu jednego dnia".
Artykuł jest napisany na podstawie książki "Dyscyplina bez krzyku i bicia" Dr Jerry Wyckoff i Barbary C. Unell wydawnictwa K.E.Liber i możecie w całości przeczytać go TUTAJ (klik).
Mój Osinek też czasami tak ma i brak reakcji z mojej strony powoduje, że mu "przechodzi" :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, trzeba w przyszłości wypróbować:)
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście napady złości nie występują już tak często jak kiedyś.. ; )
OdpowiedzUsuńTrzeba przeczytać!
OdpowiedzUsuńTrzeba się przygotowac :)
Mam tę książkę, ale jeszcze nie zabrałam się za jej czytanie.
OdpowiedzUsuńsuper :) chętnie bym przeczytała ;) wiadomo najlepiej u źródła ;)
UsuńTrudny wiek :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przetrwać bo inaczej grozi niestrawność ;)
U nas jak się zdarzą napady, to zazwyczaj w domu (uff). Biorę wtedy Antośkę do drugiego pokoju, sadzam tam na łóżku i mówię, że jak jej przejdzie to może do mnie przyjść. Czasem i pół godziny się drze (nie krzyczy, drze), aż w końcu kapituluje, przychodzi, przeprasza daje buziaczka i znowu się bawimy :)
OdpowiedzUsuńniedawno powiedzialam, ze moje dziecko sie nie zlosci i w ogole najgrzeczniejsza jest na swiecie...
OdpowiedzUsuńi jak to w zyciu bywa musialo sie to na mnie odbic...
ida zeby goraczka baby s marudzi przy roznych czynnosciach ryczy przy ktorych nigdy tego nie robila jak ubieranie czy jedzenie i do tego jestem z nia sama plus pies przez tydzien...
oglupieje :D
a ksiazke ktos czytal? szukam dobrych pozycji w tej kwestii bo wiadomo...czym skorupka za mlodu
OdpowiedzUsuńa u nas brak mojej reakcji potęguje jeszcze większe "zło" ... sama już nie wiem co mam robić.
OdpowiedzUsuńOj u nas prawie 23 latka na karku i strzela takie fochy czasami , że nie wiem czy sie śmiać czy płakać. Teraz powoli wychodzimy z epoki tarzania się w spazmach po podłodze (z końcu zrozumiał, że nie działa) i wchodzimy w założone ręce, obrażoną minę i wychodzenie z pokoju. Cudwonie...
OdpowiedzUsuń"Dyscyplina bez krzyku i bicia"...ale ze mnie wyrodna matka...ostatnio mam takie chwile że jak mały marudzi i nie może długo zasnąć a Wikusia się plącze i marudzi to krzyknę na nią nie raz...potem jest mi tak strasznie przykro:(
OdpowiedzUsuńTrudno być dobrym rodzicem...
Ojj dzieci potrafią dać w kość :) i mimo, że kocha się je ponad życie, to czasami człowiek ma ochotę wyjść z siebie i stanąć obok ;P
OdpowiedzUsuńMy na razie cieszymy się chwilami niemowlęctwa, gdzie płacz jest bardzo rzadki, za to mnóstwo uśmiechów. ;D
Ojjjj niestety,w pewnych momentach jest ciężko i dobrze jest się przygotować....
OdpowiedzUsuńty nie wyobrażasz co moj mały ostatnio wyprawia koszmar nie daje sie ubierać jak wychodzimy na dwór a przecież prowadzę i odbieram Jaska do przedszkola no koszmar od kilku dni trwa ubieranie z pół godziny a w miejscu publicznym nie ma jak przeczekać nie ruszają mnie napady złości nasz Jas pamiętam jak leżał w złości w dwóch dziwnych miejscach na metalowej wycieraczce pod kościołem (bylismy na mszy) i w drzwiach w szpitalu - akurat tam leżał i pielęgniarki pozwoliły nam wyjśc na spacer :P patrzyliśmy aby tylko nam go nikt nie zdeptał tego naszego dwulatka
OdpowiedzUsuńpokłady cierpliwości trzeba mieć wielkie :P
Ja nie pamiętam, żeby moja siostra jak była mała miała napady złości..bo swoich to już w ogóle nie pamiętam :D raczej byłyśmy spokojne :) nigdy nie rzucałam się na podłogę w hipermarkecie! heheh
OdpowiedzUsuńweź mi nawet nie mów...
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że do końca nie należy przeczekać. Że dziecko w ten sposób sygnalizuje, że potrzebuje pomocy. Maluchy nie potrafią opowiadać i wyrażać swoich emocji słowami, ale płaczem, gniewem i złością. A emocji im nie brakuje, bo co chwilę coś nowego dzieje się w ich życiu. Czy gdyby nam było smutno to czy pomocne by nam było słowa: nie płacz, uspokój się, już dobrze? Nie, chcielibyśmy by nas ktoś przytulił i pocieszył. Byłabym wściekła gdyby ktoś zabronił mi płakać. Myślę, że trzeba spróbować słuchać co chcą nam powiedzieć nasze dzieci, czy chcą żeby je przytulić, czy wolą być same. Niech wiedzą, że zawsze jeśli jest im trudno mogą do nas przyjść bo wiedzą, że znajdą w nas pocieszenie.
OdpowiedzUsuń