Kończyły się wakacje i koleżanka znów zaprosiła nas na imprezę na "działce". To była pamiętna impreza...
To właśnie na niej po raz pierwszy w życiu wyznałam zwyczajnemu chłopakowi, że go kocham. W ogóle po raz pierwszy w życiu wyznałam to chłopakowi...Choć wcześniej spotykałam się z innymi, nigdy nie czułam się tak, jak teraz. Z nim było jakoś inaczej. Nie robił nic specjalnego. Nie przynosił mi kwiatów. Nie kupował prezentów. Nie zabierał na romantyczne kolacje do restauracji...no czasem chodziliśmy na jakąś pizzę, czy do kina, ale wiecie, co mam na myśli ;)
Wiele rzeczy mi nie pasowało (np. papierosy...ble!) i mówiłam o nich głośno. Wiele rzeczy nie widziałam, no bo nie od dziś wiadomo, że miłość jest ślepa. Na wiele przymykałam oko, wielu nie chciałam widzieć. Ale wtedy na tej imprezie zwyczajny chłopak po raz pierwszy "pokazał pazurki"... Może to nic takiego, bo pokłócił się po prostu z moim kolegą, ale pamiętam to do dziś. Pamiętam, jakie to wtedy na mnie wywarło wrażenie. Pamiętam jego zachowanie...Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. A, jak zwykle bywa w takich przypadkach, pokłócili się o głupotę...Szkoda nerwów...
Cała sytuacja zaczęła się, gdy ja wyszłam na chwilę. Wróciłam i starałam się ich jakoś uspokoić, jednak nie było to takie proste...Zabrałam zwyczajnego chłopaka do ogrodu, aby trochę ochłonął. W tym czasie kolega został z resztą towarzystwa i tam szybko sytuacja wróciła do normy. Zwyczajny chłopak chciał na nogach wracać do Rzeszowa. Na szczęście udało mi się go udobruchać. Ponieważ impreza była za miastem, koleżanka przewidziała dla wszystkich nocleg. W końcu wszyscy poszliśmy spać.
Rano emocje opadły, więc impreza miała pozytywny finał :) Wszyscy wróciliśmy do swoich domów. Niedługo znów zaczynał się rok akademicki. Trzeba było postanowić, jak rozwiązać sprawę studiów i pracy. To miał być dopiero drugi rok studiów, pierwszy semestr. Szkoda by było teraz przerywać, kończyć, zmieniać. Tym bardziej, że studia bardzo mnie wciągnęły. Mieliśmy ciekawe przedmioty, dużo praktyk. Chciałam tam zostać. A z drugiej strony szkoda mi było rezygnować z pracy. Choć początkowo planowałam, że będzie to tylko praca na okres trzech miesięcy wakacyjnych, bo chcę jednak wrócić na uczelnię, to potem zmieniłam zdanie...
Zdecydowałam się, że zaryzykuję i spróbuję. Studiowałam dziennie, więc nie było łatwo pogodzić zajęcia z pracą. Na pierwszym semestrze drugiego roku wykłady i ćwiczenia były od rana do wieczora. Czasem zdarzało się jakieś "okienko", wtedy szybko biegłam do pracy, żeby za kilka godzin wrócić z powrotem na uczelnię. Albo, gdy zajęcia zaczynały się później, ja wstawałam o 4-5 rano i szłam do pracy, żeby np. na 11 być już na wykładach...
Wtedy miałam też mniej czasu dla zwyczajnego chłopaka...Jednak jakoś udawało mi się wszystko ze sobą pogodzić. Zdarzało się, że po ciężkim dniu nauki i pracy jechałam do domu zwyczajnego chłopaka. Chcieliśmy obejrzeć jakiś film, a ja po prostu zasypiałam. Jeden raz, drugi, trzeci...Podobnie było, jak zwyczajny chłopak przychodził do mnie. Coś robiliśmy, rozmawialiśmy, a ja potrafiłam zasnąć w pół słowa. Aż pewnego wieczoru stało się tak, że zasnęliśmy razem...
C.D.N.
no to teraz juz nie mogę sie doczekac nastepnego odcinka:)
OdpowiedzUsuńNie lubię Cię;p Zawsze kończysz;p
OdpowiedzUsuńno tak :) zaś na resztę trzeba czekać :)
OdpowiedzUsuńciekawe co oglądaliście, że razem się WAM usnęło ;p
OdpowiedzUsuńehhh zawsze trzeba czekać wrr... ;)
OdpowiedzUsuńcudowne jest to, że Zwyczajny był pierwszym i ostatnim facetem, któremu wyznałaś miłośc. Niesamowite, niesamowite szczęście.
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
ale wner...asz (: dawaj dawaj !!!! (:
OdpowiedzUsuńAjajaj!!!! Przerwać w takim momencie!!! To nieludzkie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na dalszy ciąg :-)
to faktycznie chodziłaś wykończona, a końcówka jak zwykle ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńNooo nie! co znaczy c.d.n.??? :D Obraziłam się! :D
OdpowiedzUsuńFajnie się wspomina te pierwsze drgania serca, próby wyrażenia tego, co się czuje :) motyle w brzuchu :) Czekam na dalszy odcinek :)
OdpowiedzUsuńale fajnie trafiłam na kolejną część :))))Buziaczki od ciągle zapracowanej mamuśki :)
OdpowiedzUsuńtak niepozornie zaczynasz, rozkręcasz i kiedy się wczytuję, Ty ucinasz :D za krótkie te cześci, będę Ci to powtarzać:)
OdpowiedzUsuńLubisz trzymać w niepewności;P czekam:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł z tymi historyjkami. Dodają mi one otuchy. Pamiętam jak przeżywaliście kryzys i chyba już jest u was ok? My niestety teraz przeżywamy i jest ciężko, ale wierzę że się ułoży.
OdpowiedzUsuńEmocjonująca historia. Super się czyta!
OdpowiedzUsuńWspaniale;)
OdpowiedzUsuńlubię takie love story!
OdpowiedzUsuńdobrze że już jutro środa :D czekam jak co tydzień na dalszy ciąg, tylko na komentarze czasu brak...
OdpowiedzUsuńtygodnie zdecydowanie lecą zbyt wolno.. ; P
OdpowiedzUsuńI jak to w serialach bywa, skończyłaś w najlepszym momencie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że udało Ci się pogodzić pracę i studia dzienne.