Źródło |
Czy wychowywać bezstresowo?
Wystarczy na dowolnym spotkaniu (choćby u cioci na imieninach) rzucić hasło "wychowanie bezstresowe", by rozgorzała gorąca dyskusja pełna ostrych słów;
("To najkrótsza droga, by wychować tyrana"), wstrząsających przykładów z życia ("Rodzice mu pozwolili na wszystko i teraz..."), złotych myśli ("Dzieci i ryby głosu nie mają", "Klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził") oraz - zdecydowanie mniej licznych - głosów obrońców ("Przecież to wcale nie chodzi o pozwalanie maluchowi na wszystko!").
Zawsze znajdzie się ktoś, kto przytoczy starą anegdotę o chłopczyku (kopał staruszkę w tramwaju), jego mamie (nie reagowała twierdząc, że wychowuje dziecko bezstresowo) oraz studencie (przykleił swojej mamie gumę do żucia na czole, twierdząc, że on również był wychowywany w ten sposób).
Pojęcie "wychowanie bezstresowe" jest więc rozumiane najczęściej jako wychowanie bez jakichkolwiek zasad, pozwalanie dziecku na wszystko włącznie ze smarowaniem psa pastą do butów i chodzeniem spać z nieumytymi zębami. Można jednak pojmować je całkiem inaczej:
jako wychowanie bez krzyku i bicia, z szacunkiem dla dziecka, ale bez rezygnowania ze stawiania granic. A więc jak to jest z wychowaniem bezstresowym? Stosować je czy nie?
Dopinguje do działania
O wychowanie bezstresowe zapytaliśmy psychologa Beatę Chrzanowską z Uniwersytetu dla Rodziców. - Jeśli rozumieć ten termin jako pozwolenie malcowi na wszystko i chronienie go przed wszelkim stresem, to zdecydowanie odradzam - mówi. - Po pierwsze dlatego, że stres stale towarzyszy naszemu życiu, więc nie da się uchronić przed nim dziecka. Gdybyśmy chcieli to zrobić, musielibyśmy nakarmić je, zanim będzie głodne, podać misia, zanim go zapragnie itd. Słowem: zlikwidować wszelkie napięcia, a to przecież jest niewykonalne.
Doktor Chrzanowska podkreśla, że nawet gdyby było to wykonalne, to takie postępowanie nie przyniosłoby nic dobrego. Dziecko niczego by się nie nauczyło, bo i po co ćwiczyć mówienie albo chodzenie, skoro mama odgadnie wszelkie życzenia, przyniesie, poda... Wbrew temu, co sądzimy o stresie (że trzeba z nim walczyć, pokonywać go itd.), on sam w sobie nie jest taki zły. Napędza nas, stymuluje, skłania do działania i rozwoju.
Jestem bezpieczny
Oto drugi ważny powód przemawiający za tym, by nie wychowywać bezstresowo: zrezygnowanie z wszelkich ograniczeń, zakazów i nakazów naraża malucha na stres o wiele głębszy, wpływający na całe jego życie.
- Dziecko, któremu wszystko wolno, czuje się zagubione. Jest małe, nie zna świata ani reguł, które nim rządzą, a że nie ma mądrego przewodnika, musi poruszać się w nim po omacku. Sprawdza, jak daleko może się posunąć - tłumaczy Chrzanowska. - W książce "Mały tyran" opisano malca, który jadł tylko wtedy, gdy rodzic stał na drabinie na zewnątrz budynku i miał na głowie kapelusz. Zwariował? Nie! Skoro rodzice nie stworzyli reguł, chłopiec rozpaczliwie próbował zaprowadzić własny porządek. Taki malec jest też samotny, bo nie ma w swoich rodzicach oparcia. Jak może mieć, skoro pozwalają sobą manipulować?
To ryzykowne
Powodów, dla których nie powinno się malucha wychowywać bezstresowo, jest dużo więcej. Dziecko wychowywane w ten sposób:
- Nie uczy się reguł, które żądzą życiem, liczenia się z innymi dziećmi i dorosłymi, podporządkowania się nauczycielom itd. Z czasem jest mu z tym coraz trudniej.
- Jest skoncentrowane na sobie, nie liczy się z innymi, a to nie przysparza przyjaciół.
- Nie potrafi na nic czekać ani podejmować żadnego wysiłku. Wszystko chce dostać natychmiast, a jeśli tak się nie dzieje, rośnie w nim ogromna frustracja i agresja.
- Uważa, że świat za progiem jest zły, bo nie pozwala sobą manipulować tak jak rodzice. Prędzej czy później usłyszy: "Nie ze mną te numery" i staje się nieszczęśliwe ("Jak to? Świat nie jest na moje usługi?").
- Nie potrafi zmierzyć się ze stresem. Bo nie miało okazji tego przećwiczyć.
- Nie ma pewności, czy w ogóle jest kochane, gdyż brak reguł może odczytywać jako brak zainteresowania.
Bez krzyku i bicia? Tak!
A więc, co robić? Trzymać dziecko krótko, pilnować, by bez szemrania wykonywało nasze rozkazy, postępować w myśl zasady, że "dzieci i ryby głosu nie mają", karać, zakazywać? A może nawet wymuszać posłuszeństwo przemocą? (Przemoc to nie tylko bicie, ale także popychanie czy szarpanie oraz złe słowa: szydzenie, poniżanie, obrażanie, szantażowanie odebraniem uczuć).
- To także nie jest dobra metoda - mówi Beata Chrzanowska. - Traktowane w ten sposób dziecko niewiele się uczy poza tym, że ma być posłuszne i wypełniać rozkazy silniejszych. Nie rozumie, dlaczego ma coś robić albo czegoś nie robić. Robi lub nie, bo boi się kary.
Takie dzieci są często wycofane, nieufne, nie mają własnego zdania, nie wiedzą czego pragną i potrzebują. Mają niskie poczucie własnej wartości. Świat jest dla nich groźnym miejscem, a one same czują się malutkie, słabe i nic nieznaczące. Mogą też buntować się i kłamać, a potem zwiać gdzie pieprz rośnie, gdy tylko będą wystarczająco duże.
Złoty środek
Najlepszy jest oczywiście złoty środek. Ba, tylko co to właściwie znaczy? Dla każdego coś innego, w każdej rodzinie obowiązują inne reguły. W jednym domu można wygłupiać się przy stole i rzucać wierszykami w rodzaju: "Kto mlaszcze, dostanie w paszczę", w innych jest to nie do pomyślenia. Nie ma w tym nic złego, bo nie ma przecież idealnego wzorca rodziny. Grunt, żeby reguły były rozsądne i by stosować je w miarę konsekwentnie. Aby traktować dziecko z szacunkiem, ale i samemu wymagać go od dziecka.
Źródło |
Wychowywać bezstresowo czy nie? Jeśli dla Was wychowanie bezstresowe to brak reguł - to lepiej nie, ale w wychowaniu bezstresowym nie chodzi przecież o pozwalanie dziecku na wszystko... Czy da się wychowywać bez stresu w ogóle? Nie - bo stres jest potrzebny w życiu każdego człowieka. W każdym razie nie dodawajmy sobie zbędnego stresu - nie bijmy i nie krzyczmy...
duża dawka meliski i jakoś działam ;-)))
OdpowiedzUsuń(MaMMa)
Hm. A da się w ogóle bez stresu wychować dziecko? Moim zdaniem nie da się, zawsze jakiś stres się pojawia więc sama nazwa jest dla mnie absurdalna.
OdpowiedzUsuńDlatego napisałam o tym na końcu ;)
UsuńMoim zdaniem taki rodzaj wychowania działa tylko w przypadku dzieci grzecznych. Ja na przykład jak byłam mała (wiem z relacji mojej rodzicielki) nie raz dostałam lanie. Byłam i nadal jestem strasznie uparta. Myślę, że nie zaszkodziło mi to - przecież pupa to nie szklanka. Oczywiście nie mówię tutaj o przemocy wobec dziecka. Jestem teraz dorosła i uważam, że obecna "moda" na wychowanie bezstresowe przynosi już negatywne skutki w postaci tego jak obecna młodzież czy dzieci odnosi się do swoich opiekunów. Oczywiście nie generalizuję, ale mimo wszystko uważam, że za złe zachowanie każdy powinien dostać karę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykul,zgadzam sie ze wychowanie tzw:beztresowe nie prowadzi do niczego dobrego dziecko wyrasta na nieodpornego na stres i przeciwnosci losu sfrustrowanego tyrana! bo,dziecko potrzebuje jasnych zasad i granic.Jestem tego zdania ze, przedewszystkim z dzieckiem sie rozmawia, tlumaczy sie wszystko, argumentuje na poziomie dziecka oczywiscie:)przyslowiowy klaps nie powinien wogole istniec.Nie chodzi o to by, dzicku naczaskac w danej chwili tylko o to by, dziecko zrozumialo i wynioslo nauke na pszyszlosc a klaps na pewno tego nie zrobi,wprowadzi chaos w swiecie dziecka,zle doswiadczenia i wspomnienia a dziecko wyniesie jedynie zly przyklad,agresje i przekonanie ze mozna bic:(.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPowinno się zacząć od tego, że w ogóle sama nazwa jest bezsensowna, bo nie można wychowywać bez stresu. Po prostu jest to fizycznie niemożliwe. A co to samej idei, to właśnie chodzi tu o stawianie granic, konsekwencję, ale i cierpliwość i spokój bez krzyków i bicia. Także poza samą nazwą, ja się pod wszystkim podpisuję ;)
Usuńmoje dzieci na to wygląda ze wychowuja sie stresowo, bic ich nie bije, ale karam i wymagam. maja tez swoje obowiązki :)
OdpowiedzUsuńTo nie świadczy o tym, że są wychowywane stresowo ;) W Tym nurcie nie chodzi przecież o pozwalanie dziecku na wszystko, tylko właśnie o stawianie granic, wymaganie, ale o cierpliwość i brak krzyków i bicia...
UsuńSądzę, że w przytoczonym artykule mowa jest po prostu o mądrym wychowaniu, o wychowaniu do wartości. A nazwa "wychowanie bezstresowe" jest dość skompromitowana i kompletnie (moim zdaniem) nieadekwatna. Sama pani psycholog stwierdza, że nie chodzi o wychowanie bez stresu. Poza tym ma absolutną rację. Nie warto używać nazwy działającej na wszystkich jak płachta na byka w odniesieniu do czegoś, co po prostu jest wychowaniem mądrym. Fundacja ABC XXI prowadzi Internetowy Uniwersytet Mądrego Wychowania im. Stefanii Światłowskiej - tam też warto zajrzeć:) Zachęcam!
OdpowiedzUsuńNiestety dla większości "bez stresu" jednak oznacza "bez reguł". Jasno określone reguł, a z nimi konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja.
OdpowiedzUsuńZawsze mówię, że byle z rozsądkiem. Trzeba wiedzieć kiedy zabronic, pochwalić....stawiam też na intuicję rodziców.
OdpowiedzUsuńBłędy i tak popełnimy, choćby nie wiadomo jak sie starać. Kochać i wymagać. :)
Zobaczymy, jak to będzie ze mną.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za złotymi radami dotyczącymi wychowania dzieci. Zawsze polegam na mojej intuicji i jeszcze mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńO zgadzam się co do tej intuicji , święte słowa to jest najważniejsze słuchać samej siebie.
OdpowiedzUsuńJej, kiedyś nie rzucało się hasłami o bezstresowym wychowaniu i jakoś źle nie było. Oczywiście nie będę tu generalizować, rodziny były, są i będą różne. Ale dla mnie bezstresowe wychowanie to "produkcja" dzieci, które z powodu braku jasno przekazanych i postawionych reguł - stają się zmorą ludzi, którzy się z nimi później stykają (nie mówiąc o rodzicach i najbliższych!)
OdpowiedzUsuńWitam. Ja mam dwóch synków i wydaje mi się że udaje mi się odpowiednio ich wychować chociaż początkowo było ciężko ale cierpliwość przyniosła efekty a nie używałam nigdy żadnych drastycznych metod. Jak to mówią tylko spokój nas uratuje. Zostawiam kontakt napisz jeśli masz ochotę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://rozwojdzieci.wordpress.com/kontakt/
Wychowanie bezstresowe ma swoje plusy i minusy - najlepszym rozwiązaniem byłoby poszukanie kompromisu: dziecko powinno czuć się swobodnie, ale musi mieć z góry narzucone zasady - inaczej wejdzie nam na głowę szybciej niż sądzimy ;)
OdpowiedzUsuńGrunt to znaleźć złoty środek ;) nie można przesadzać z rygorem, ale dziecko musi czuć respekt. Inaczej szybko wejdzie nam na głowę.
OdpowiedzUsuńno włąśnie ...bezstresowo czy bez stresu.....dwie różne rzeczy.
OdpowiedzUsuńw życiu nie ma żadnej rzeczy przy której nie ma ani joty stresu. wszedzie towarzyszy nam jakiś stres mniejszy lub większy. tym bardziej przy urodzeniu i wychowaniu dzieci.
Po części praktykuję bezstresowe wychowanie, chociaż moje relacje z dziećmi określam bardziej jako wzajemny szacunek. Zamiast reagować na błędy przemocą rozmawiam. W ten sposób wydaje mi się, że moje dzieci są bardziej dojrzałe niż ich rówieśnicy.
OdpowiedzUsuń