15 cze 2012

Spanie z dzieckiem? Jak najbardziej za!


Urodziłam dokładnie o godzinie 22:22. Dziecko dostałam po dwóch godzinach, więc w samym środku nocy. Jednak z nadmiaru wrażeń, tej nocy w ogóle nie spałam. Chciałam odpocząć po trudach porodu, ciężkiej nocy i wyspać się trochę, więc w szpitalu, mały spał w takim specjalnym wózeczku. Ale nie zawsze tak było…

Jak wróciliśmy do domu, mój synek spał w swoim łóżeczku. Początkowo nie było z tym problemów. Maluszek budził się tylko 1, góra 2 razy w nocy. Wstawałam, karmiłam go, on zasypiał przy piersi, odkładałam maleństwo do jego łóżeczka, a ja wracałam do siebie.

Podobało mi się to, że mój synek śpi sam. Myślałam, że jest taki „samodzielny”. Ja się wysypiałam. Było mi wygodnie. Wszyscy byli zadowoleni. Mogłoby być tak zawsze. Jednak życie zweryfikowało…

Po kilkunastu tygodniach trafiłam do szpitala. Maluszek został z resztą rodziny. Przez ponad miesiąc nie było mnie w domu. Przez ten czas synek wciąż spał w swoim łóżeczku, jednak, kiedy wróciłam nie mogłam przez co najmniej 3 miesiące podnosić swojego dziecka. Wtedy nie było przy nas mojego męża, więc moja mama wprowadziła się na jakiś czas na noc, żeby mi pomóc przy malutkim. Po jakimś czasie stwierdziłyśmy jednak, że jest to zbyt uciążliwe dla nas wszystkich, łącznie z dzieckiem i najlepiej będzie, jak Maksiu będzie spał ze mną. No i tak już zostało.

Odetchnęłam, gdy miałam maluszka przy sobie. Wtedy mój synek miał 5 miesięcy. Zaczęliśmy spać razem dla własnej wygody. Synuś jadł z piersi praktycznie nie budząc się w nocy w ogóle. Było nam tak dobrze razem.

Potem wiele się wydarzyło. Trzeba było jeździć do różnych szpitali. Syneczek mój wiele przeszedł. Potrzebował mojej bliskości, czułości i ciepła. Dlatego wciąż spaliśmy razem.

Po jakimś czasie tata do nas wrócił i przeprowadziliśmy się do innego mieszkania. Mieliśmy tam z mężem duże łóżko małżeńskie, a nasze dziecko swoje łóżeczko. Skończyło się na tym, że po kąpieli i wieczornym karmieniu odkładałam maluszka do jego łóżeczka. Jednak zawsze szybko się budził i wtedy wędrował do naszego łóżka.

Minęło kilka miesięcy i znów musieliśmy się przeprowadzić. Tym razem okazało się, że nie będzie w łóżku miejsca dla całej naszej trójki. Ja z Maksiem śpię na narożniku w jednym pokoju, a mąż na wersalce w drugim. Jakoś sobie radzimy, dziecko jest szczęśliwe i najważniejsze, że się wszyscy wysypiamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Zapraszam ponownie.
Jak już tu jesteś – zostaw po sobie ślad ;)

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...