Niedawno miałam okazję do ich przetestowania na własnej skórze, ponieważ zachorowałam. Bańki są szklane, w opakowaniu jest ich 12 sztuk. Mają charakterystyczną końcówkę, przez którą odsysa się powietrze. Do zestawu dołączona jest pompka, za pomocą której to powietrze można odessać. Całość pokazywałam już kiedyś w innym poście o TUTAJ(klik). Wszelkie instrukcje, co do stawiania baniek zawarte są w książeczce, która znajduje się w pudełku.
Czego dowiedziałam się podczas testowania? Przede wszystkim tego, że to podciśnienie, a nie temperatura ma kluczowe znaczenie w zabiegu stosowania baniek. "Wytworzone w bańce podciśnienie zasysa skórę do jej wnętrza, w wyniku czego dochodzi do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostania się poza nie pewnej ilości krwi (widoczny krwiak). Ta krew odbierana jest przez system obronny organizmu jako obce białko i staje się silnym bodźcem do wytworzenia dużej ilości ciał odpornościowych, które przygotowane do walki z wrogiem napotkawszy jedynie własną krew, kierują swoje siły przeciwko infekcji.
Podciśnienie, wywierając na skórę działanie mechaniczne, powoduje podrażnienie jej zakończeń nerwowych. Dzięki temu dochodzi do zwiększenia ukrwienia i poprawy zakłóconej wcześniej czynności narządu wewnętrznego, związanego ze strefą skóry, na której postawiono bańki.
Zasadę działania baniek stawianych w ściśle określonych punktach ciała w zależności od schorzenia można wyjaśnić wykorzystując wiedzę stosowaną w akupunkturze". Ja do tej pory nie miałam o tym pojęcia.
Jeżeli nie wiecie, jak stawiać bańki, odsyłam TUTAJ(klik) do instrukcji opracowanej przez lek. med. Izabelę Michniewską.
Ja teraz skupię się na moich wrażeniach z testowania i skuteczności baniek.
Jeśli chodzi o skuteczność, mogę powiedzieć na własnym przykładzie, że bańki działają świetnie. Mąż stawiał mi je przez kilka dni (co drugi dzień) i faktycznie od razu po pierwszym zabiegu było widać poprawę. Stopniowo, z dnia na dzień, mój stan się poprawiał i przeziębienie ustąpiło, a ja mogłam wrócić do pracy ;)
Ponadto, stosowałam bańki przy bólach krzyżowych, które ostatnio jakoś dziwnie często mnie nawiedzają. Zaznaczę od razu, że specjalnie nie stosowałam w ogóle leków, ani maści - tylko same bańki. Również i tym razem bańki okazały się skuteczne. Już po pierwszym zabiegu odczułam znaczną ulgę, a po trzech - ból całkowicie ustąpił.
W instrukcji znajdziecie wiele różnych wariantów i układów stawiania baniek. Poniżej prezentuję jeden przykładowy: "astma oskrzelowa"
Oczywiście po bańkach zostają na plecach charakterystyczne ślady, ale już wiemy, że to nie są siniaki, tylko popękane naczynka, co jest celowe w tym zabiegu. Mnie od razu skojarzyły się one z tzw. "malinką" ;)W instrukcji znajdziecie wiele różnych wariantów i układów stawiania baniek. Poniżej prezentuję jeden przykładowy: "astma oskrzelowa"
Podsumowując, bańki bezogniowe MedPlus:
1. Są łatwe i wygodne w użyciu.
2. W naturalny sposób pomagają nam walczyć z infekcjami i bólem - są ekologiczne
3. Ich działanie jest skuteczne
4. Można je stosować u małych dzieci (nawet poniżej 7 roku życia)
5. Wyeliminowały stres związany z ogniem i popażeniem
6. Można je stosować nawet w placówkach zamkniętych, np. w szpitalu.
Gorąco polecam :)))
wlasnie czekam na te cuda i sie nie moge doczekac:)
OdpowiedzUsuńeeee...ja tam wolę ogniowe;))))
OdpowiedzUsuńzawsze lubiłam bańńki.... mama stała nade mną z paląca się pochodnią zrobioną z pęsety, nawiniętego na niej i podpalonego wacika namoczonego w denaturacie i to oczekiwanie w napięciu...oparzy czy nie oparzy;)) a potem tydzieńalbo dwa byczenia się w lóżku i podsuwania mi wszystkiego pod nos;)))
Dla mnie to oczekiwanie w napięciu nie było fajne ;) Nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam baniek
Usuńdziękuję za te recenzję, zmienia moje pojęcie o bańkach :)
OdpowiedzUsuńi życzę żebyś nie musiała ich używać :)
Interesujące, że są także na ból pleców i astmę.
OdpowiedzUsuńzawsze mnie bańki przerażały ;) ale może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńciekawa spraw. moje siostrzenice miały stosowane i zawsze się sprawdzały może i ja się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńmoja mama świetnie stawia bańki ogniowe :-) więc zawsze z nich korzystamy , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjak słysze " bańki" to aż mi ciary przechodzą. pamiętam ten strach, ogień, można się poparzyć, ból przy wyciąganiu a moj brat jak szaleniec je uwielbiał
OdpowiedzUsuńnie wiem czy postawiłabym sobie nawet te bezogniowe jakaś tam trauma została hehehe ;-)
Banki sa na prawde bardzo fajne:). Też polecam.
OdpowiedzUsuńo pierwszy raz slysze tak szczerze to nie myslalam ze ktos jeszcze tego uzywa...ale jednak wracamy do metod babc bo okazuja sie najcelniejsze!
OdpowiedzUsuńNigdy nikt nie stawiał mi baniek... Wciąż nie jestem przekonana czy to takie super...
OdpowiedzUsuńWitam bańki sa super . Pamietm jak sama kiedys je stawialam walsnym dzieciomgdy kaszlały. Dla mnie to żaden problem gdyz interesuję sie medycyna naturalna od wielu lat. mam szklane bo chyba sa pewniejsze te gumowe czy z silikonu chyba sa słebsze w działaniu. Napewno gumowe sa gorsze a silikonowe mocniejsze. kupilam silokonowe na prezent, mam nadzije że beda pozyteczne uzdrawiające. Bo nie kazdy lubi podpalanie i przystawiane do ciała bańki z ogniem. Pozdrawiam i dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuń