Zwyczajna mama wróciła do pracy, ale....szału nie ma, a wręcz przeciwnie. Jest stres, walka z czasem, ciągła gonitwa, wciąż jakieś zmiany...Taka specyfika tej pracy, ale to nie dla mnie...Niestety odbija się to na moim zdrowiu...
Z drugiej jednak strony, tak długo byłam bezrobotna, że teraz szkoda byłoby zmarnować "szansę"...
Samo życie...
Trzymam kciuki, żeby rytm w pracy się nieco ustabilizował i było ok:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Będzie dobrze, trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze,musi być, w końcu zawsze po ciemnych dniach nastają te jasne :))
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia gdzie pracujesz, ale kojarzy mi się to odrobinę z call center w którym kiedyś miałam wątpliwą przyjemność pracować. I nie wiem czy Cię to pocieszy czy nie, ale jeżeli Twoja praca tyczy się podobnych sfer, to nie będzie lepiej, jak się nie odnajdujesz w tym to się nie odnajdziesz. Ja miałam dwa podejścia do dwóch różnych 'call center'ów, w jednym wytrzymałam miesiąc, w drugim dwa dni. I nigdy więcej już do pracy tego typu nie pójdę choćby nie wiem co, nie nadaję się po prostu.
OdpowiedzUsuńja za 2 miesiące wracam do pracy i na sama myśl jest mi źle, raz że muszę oddać Julka do żłobka, dwa że nie będę mieć dal moich synów już tyle czasu, a trzy, że znów zacznie się ten chory wyścig szczurów... ale pomyśl że za 41 dni jest wiosna :) mnie to od razu poprawia humor!
OdpowiedzUsuńWszystko bedzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki!!!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńwkręcisz się i będzie już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńpoczątki zawsze są ciężki, za miesiąc już pewnie wszystko ogarniesz, trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za szybką stabilność:)
OdpowiedzUsuńJa też jadłam jednego :D
OdpowiedzUsuńTeraz już z górki ;)
Oj, będzie dobrze. Musisz się zaaklimatyzować. W końcu to duża zmiana w Twoim życiu! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki! ;*
Znam to zabieganie, oj znam:) Powoli wszystko się ułoży!
OdpowiedzUsuńDasz radę, jak zawsze ze wszystkim. Dobrze to wiesz, prawda? Początki zawsze są trudne, ale z czasem jest coraz łatwiej.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, my o Tobie zawsze ciepło myślimy :***
Popracujesz jeszcze trochę i bedzie dobrze...zobaczysz...zawsze możesz zrezygnować...
OdpowiedzUsuńPracujesz w telemarketingu, prawda?
OdpowiedzUsuńRok temu też zaczynałam pracując niejako dla jednego z operatorów sieci komórkowych. Odbiło się to niestety na moim zdrowiu... Po dwóch miesiącach się poddałam i obiecałam sobie "nigdy więcej!".
Ale że kasa była potrzebna to znowu zaczęłam pracować w call center, ale tym razem specyfika mojej pracy jest trochę inna (bo nic nie sprzedaję). Mija prawie pół roku, a ja w pracy czuję się jak w domu (a czasem nawet lepiej, aż żal stamtąd wychodzić).
Wiesz, nie jednokrotnie w Tv, prasie i innych mediach spotkałam się z twierdzeniem, że "swoją pracę trzeba kochać i ona musi nam doznawać wrażeń". Szkoda tylko, że tak mało ludzi może o tym powiedzieć... ja pracowałam kiedyś na wakacje w zakładzie... praca może nie najgorsza, ale towarzystwo...
OdpowiedzUsuńCzasami to by było dobrze wymaga ogromu czasu, ale nie zawsze później jest tak jak byśmy chciały. Czasami nie warto czekać, ale myślę, że gdyby tak miało być to już dawno byś o tym wiedziała. Buziaki i trzymaj się Nam tam :*
Powodzenia w pracy:)
OdpowiedzUsuńWytrwałości.
OdpowiedzUsuńWszystko się poukłada ! trzeba się tylko pozytywnie nastawić.
Oczywiście też nic na siłę.
Daj sobie jeszcze trochę czasu, początki zawsze są trudne, bedzie dobrze, trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńPowroty do pracy są zawsze trudne,a tu jeszcze w dodatku nowa praca.Z czasem wszystko ogarniesz i wszystko się jakoś poukłada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pa
oj nie łatwe są powroty do racy ale co tam my kobiety zawsze sobie radzimy.
OdpowiedzUsuń...u mnie przypuszczam że bedzie jeszcze gorzej;)) teraz ledwie ogarniam wszystko....a co dopiero jeszcze pracujac;)))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wciągnięcie się w wir pracy i stabilizację codzienności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędzie git! powodzenia!
OdpowiedzUsuń