Na pytanie za co chce być przebrany, Maksiu odpowiedział, że za pająka. Panikowałam w myślach, ale wcale nie dlatego, że boję się pająków i nie dlatego, że nie wiedziałam skąd wziąć strój, bo w głowie miałam już kilka pomysłów, ale mieliśmy bardzo mało czasu i obawiałam się, że nie zdążymy ze wszystkim. Na szczęście na moje pytanie, czy chciałby być np. królem, chłopak tak się rozochocił, że pytany o inne możliwości pozostawał już tylko przy tym jednym pomyśle.
Co do samego stroju króla, ponieważ nie mieliśmy zbyt wiele czasu, a pomyślałam sobie, że król może się przecież przydać i w późniejszych latach, np. do jasełek, czy jakiegoś innego przedstawienia, a już na pewno do Orszaku Trzech Króli ;), chciałam kupić gotowca, aby był ładny i profesjonalny...
W poszukiwaniu stroju króla zeszłam pół miasta. Odwiedziłam wiele sklepów z zabawkami, hipermarketów i innych hurtowni. Wszędzie można było dostać gotowe stroje kowbojów, strażaków, czy piratów. Nigdzie jednak nie było stroju króla, ba! nawet korony nie było... Pomyślałam sobie "no trudno, w końcu to nie jakaś filozofia. Skoczę do sklepu papierniczego pod blokiem, kupię kolorowy bristol i zrobię koronę. Potem kupię kawałek czerwonego materiału (bo taką miałam koncepcję), jakieś tasiemki i uszyję młodemu tę pelerynę. To nic trudnego, dam radę". Zobaczyłam, że i w papierniczym mogę dostać jakieś stroje. Pytam sprzedawczynię, a ona mi na to, że nie ma tego wiele, tylko pelerynę króla. Ucieszyłam się bardzo, że odpadnie mi siedzenie po nocy :) Co prawda peleryna zielona (a nie czerwona - jakiś głupi wymysł matki, no bo kto powiedział, że król to tylko w purpurach :P), ale z pięknym ozdobnym kołnierzem i złotą lamówką, na Maksiu prezentuje się świetnie (choć jest trochę przydługa, ale będzie miał na zaś ;)
W domu zrobiliśmy przymiarki. Chłopak był zadowolony, a to dla mnie najważniejsze. Czyli strój już jest uff. Możemy spać spokojnie. Następnego dnia, tego dnia, w którym miał odbyć się ów bal, zwyczajna mama zaprowadziła syna do przedszkola. Oczywiście zabraliśmy ze sobą strój króla. Chłopak poszedł na śniadanie, a matka oczekiwała na korytarzu. Po śniadaniu przebrałam chłopaka za Króla Maksyma Pierwszego i wysłałam z powrotem do sali. Maksiu chętnie ubrał strój, bo część dzieci była już przebrana, a i on chciał się pochwalić tym, co ma. Po jakimś jednak czasie zaczął się rozbierać i twierdził, że on to chce iść do domu. Nie wiedział, co go jeszcze czeka...
Do sali wszedł pan fotograf i pstrykał dzieciom zdjęcia (jak będę miała, to oczywiście się pochwalę ;). Ubrałam zatem chłopaka ponownie w strój króla. Maksiu nie był jednak jedynym dzieckiem, które ściągnęło swój strój. Tak małe dzieciaczki jeszcze nie do końca wiedziały, po co to wszystko. Fotograf porobił zdjęcia i cała grupa ruszyła na górę, na pięknie przystrojoną salę balową :)
Maksiu przez większość czasu nie chciał się ode mnie odkleić. Wciąż chciał na ręce. Potańczyliśmy więc trochę, tzn. Maksiu wtulony we mnie, a ja pląsająca po parkiecie hehe. Po pewnym czasie jednak ręce zaczęły więdnąć i trzeba było usiąść na ławce. Chłopak oczywiście na kolanach u mamusi ;). Zwyczajna mama jednak nie poddawała się i cały czas próbowała delikatnie dziecko zachęcać do zabawy to rozmową, to podśpiewywaniem, to poruszaniem rękami chłopaka w rytm muzyki itd. itp ;). Po krótkiej przerwie na siedzenie, znów rundka po parkiecie, oczywiście z dzieckiem uwieszonym u szyi... Na szczęście wodzirej się ulitował nad towarzystwem i zarządził pokaz mody. Wszystkie dzieciaczki usiadły na podłodze i każda grupa prezentowała swoje stroje.
Kiedy wszystkie chętne dzieci zaprezentowały swoje stroje, wodzirej wznowił zabawę taneczną. Taka chwila oddechu przydała się maluchom. Dzieci nabrały sił do dalszych harców. Maksiu jednak wciąż na rękach u zwyczajnej mamy, która ledwo go utrzymywała przez kolejną godzinę zabawy... Zwyczajna jednak wciąż nie dawała za wygraną i po raz kolejny podjęła próbę zatańczenia z dzieckiem trzymając go za ręce. N-ta próba zwieńczona sukcesem. Tym bardziej, że dzieciaczki pościągały część dekoracji i odbijały balon, albo podrzucały kolorowe wstążki. Maksiu nie mógł przegapić okazji i szybko dorwał jedną ze wstążek. To był początek samodzielnej (tzn. nie na rękach mamy) zabawy chłopca.
Tym razem zwyczajna mama poszła na inny sposób. Wiedziałam już, że baloniki i wstążeczki się sprawdzają, zatem przetańczyłam, z synkiem na rękach oczywiście, całą salę wzdłuż i wszerz dotykając wszystkich dekoracji. Chłopak miał frajdę, ale i dzięki temu zdarzyła się jeszcze jedna wzruszająca rzecz... Ponieważ przedszkole Maksia jest przedszkolem integracyjnym, w zabawie brały oczywiście udział również dzieci niepełnosprawne. Maksiu zauważył jednego bardzo chorego chłopca, który ledwo stał na własnych nóżkach, nie mówiąc o chodzeniu, czy tańczeniu. Panie wychowawczynie tańczyły z chłopcem na rękach. W momencie jednak, kiedy odpoczywali z boku, Maksiu pokazywał na niego palcem i mówił do zwyczajnej mamy: "mama patrz". Chłopiec nie wiedział, jak ma się zachować. Wytłumaczyłam synkowi, że ten jego kolega z innej grupy jest chory i sam nie może chodzić. Poprosiłam, żeby nie pokazywał na niego paluszkiem, bo chłopczyk może poczuć się nieswojo. Zapytałam synka, czy chce podejść do niego i porozmawiać. Oczywiście, że tak. Podeszliśmy zatem do pani i chłopca. Maluchy podały sobie rączki na powitanie i przedstawiły się sobie. I tak Maksiu zyskał nowego kolegę (do niego jeszcze wrócimy).
Po rundce na rękach mamy, chłopak zdecydował się, że zatańczy w kółku razem ze swoimi kolegami i koleżankami z grupy. Oczywiście jedną ręką cały czas trzeba było trzymać mamusię ;) Zatem i zwyczajna mama została wciągnięta do zabawy z biedronkami :D Po dwóch utworach w kółeczku, Maksiu zdecydował się nawet na solówkę. Jego taniec przypominał mi bardziej taniec robota, albo nawet grę na perkusji :) Cieszyłam się, że w końcu dziecko się ośmieliło.
PRZYSTOJNIAK! Super strój :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńPamiętam jak poszłam na bal organizowany w bibliotece miejskiej z chrześnicą- też była jakaś nieswoja, wszędzie ze mną za rączkę, a po przerwie w balu wolała siedzieć i grać w chińczyka niż wrócić na parkiet. Może to było dla niej za wcześnie tym bardziej, ze nikogo tam nie znała.
OdpowiedzUsuńA no nie dziwie się ;) jak nikogo nie znala, to zupelnie zrozumiale
Usuńrewelacyjnie wyglądał :)
OdpowiedzUsuńTo prawda ;) wyglądał świetnie ;)
Usuńnas też niedługo czeka pierwszy bal:) już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do nas:
http://oliwkowy-swiat.blogspot.com/
Czytalam ;) będzie Myszka Minnie
UsuńAle fajnie Maksiu wyglądał :)) Następny bal karnawałowy już na pewno cały przetańcz na parkiecie :))
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję ;)
UsuńJak na króla przystało musiał zachować powagę :D
OdpowiedzUsuńStrój doskonały!
Heh trochę dluga peleryna, ale przyda się jeszcze ;)
UsuńJakie ładne stroje mieli:)
OdpowiedzUsuńWszyscy świetnie wyglądali ;)
UsuńSzybko poradzilas sobie ze strojem króla ....
OdpowiedzUsuńU nas w tym roku będzie spiderman.... a strój za grosze kupiłam w sh :)
Spider-Man ostatnio bardzo modny ;)
Usuńlubie takie imprezy:)
OdpowiedzUsuńTo była nasza pierwsza taka impreza, więc zobaczymy dopiero, czy nam się spodoba ;)
UsuńNie dalej jak wczoraj znalazłam w pudle z tak zwanymi duperelami koronę z balu - cieszę się, że Twój mały mężczyzna powoli się od Ciebie odkleja, ale uwierz, jeszcze zatęsknisz za przytulaniem
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Przytulania nigdy dość ;)
Usuńdobrze, że Mamie nie zabrakło kreatywności. Syn prezentował się iście po królewsku:)
OdpowiedzUsuńhehe mama to akurat wykazała się kreatywnością w szukaniu stroju :P na ostatnią chwilę
UsuńMaksio przeuroczy :) ale z Niego przystojniak :)
OdpowiedzUsuńkiedyś nie opędzę się od wielbicielek ;)
Usuńcudnie cudnie jak był pająkiem to byłby jedyny pająk jakiego bym się nie bała :))
OdpowiedzUsuńhahah a ja chyba bym się bała :P
Usuńuseful for the information that has been conveyed thanks a lot ya
OdpowiedzUsuń