19 lut 2014

Historia zwyczajnej miłości: schody...

Zwyczajni nie mogli dojść do porozumienia. Wiecznie się kłócili, nawet chcieli się rozstać. Zwyczajna dziewczyna skupiła się na obronie pracy magisterskiej, skończeniu studiów i szukaniu lepszej pracy.

Inteligencja na urlopie  :

 Udało się dostać pracę w szkolnictwie, co bardzo mnie ucieszyło. Przyszedł okres Świąt Bożego Narodzenia. Zwyczajne rodziny połączyły się w ten czas, a zwyczajny chłopak postanowił wykorzystać magię świąt i oświadczył się wreszcie zwyczajnej dziewczynie.

Wbrew pozorom nie było to dla mnie zaskoczeniem. W okresie tuż przed samymi świętami zwyczajny chłopak i jego rodzice dość dziwnie się zachowywali. Jednak nie wiedziałam, skąd on znał właściwy rozmiar pierścionka... Okazało się, że jakiś czas wcześniej zwyczajny chłopak potajemnie wyjął z mojej szuflady pierścionek, który najlepiej pasował rozmiarem do mojego serdecznego palca. A skąd wiedział, że właśnie ten pierścionek ma wziąć? Kilka dni wcześniej, jak nigdy zaczął przeglądać moją biżuterię i wypytywać mnie co lubię nosić, co mi się podoba i takie tam...Wziął błyskotkę do złotnika i tam dopasował odpowiedni rozmiar pierścionka zaręczynowego. Nic nie zauważyłam, bo zwyczajna dziewczyna bardzo rzadko nosiła jakiekolwiek ozdoby na palcach. Zawsze lubiłam mieć wolne ręce, ale wiedziałam, że kiedyś będę musiała przyzwyczaić się najpierw do pierścionka zaręczynowego, a potem do obrączki.

Cóż mogła odpowiedzieć zwyczajna dziewczyna na tak wyczekiwane pytanie, ""czy zostaniesz moją żoną"? No pewnie, że się zgodziłam. Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą stąpającą po tej ziemi. Chwaliłam się wszystkim znajomym, że wreszcie się zaręczyliśmy, że w końcu przyszedł ten dzień, że moja cierpliwość została wynagrodzona...To był u mnie temat numer jeden. Zaczęłam myśleć o przygotowaniach do tej ważnej uroczystości. Roznieciły się znów marzenia o rodzinie, dzieciach...Już nie mogłam się doczekać :D

 Po feriach świątecznych, już w nowym roku, zwyczajna dziewczyna wróciła do pracy uradowana. W szkole miałam już cały etat. Zwolniłam się wcześniej z pracy w hipermarkecie. W święta zaręczyliśmy się ze zwyczajnym chłopakiem. Koleżanki cieszyły się, gratulowały. 

Normalnie cud, miód i orzeszki ;) Wszystko zaczęło się tak pięknie układać. Spełniały się moje marzenia o założeniu własnej rodziny. Miałam świetną pracę, którą uwielbiałam. W sumie nie zajmowała mi wiele czasu, więc mogłam skupić się też na przygotowaniach do ślubu.


Tylko jak to teraz wszystko ogarnąć?  Nie mieliśmy pieniędzy. Ani nawet tej drobnej kwoty, którą udało mi się wcześniej odłożyć. Nie chcieliśmy brać kredytu, bo kredyt to dla nas ostateczność. Kredyt na mieszkanie/dom - tak, kredyt na lodówkę, telewizor, wesele - nie...

Zaczęliśmy od szukania sali, bo wtedy będziemy mieli jakiś konkret. Termin ślubu i wesela miał być niezbyt odległy - zwyczajna dziewczyna chciała jak najszybciej, ale i nie za szybko, żeby udało nam się uzbierać pieniądze na organizację wszystkiego. Nie wygraliśmy w totka, nie odziedziczyliśmy fortuny, nie inwestowaliśmy i nie graliśmy na giełdzie. Rodzice nie mieli pieniędzy, żeby nam pomóc. No i zaczęły się schody...

C.D.N.
PODPIS

37 komentarzy:

  1. Początki z reguły bywają trudne, efekty przychodzą później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. początki bywają trudne, a potem bywa jeszcze trudniej.... ;)

      Usuń
  2. znam z doświadczenia takie schody...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy ma swoją ścieżkę, która wiedzie na szczyt ;)

      Usuń
  3. Bardzo romantycznie jest w Waszym życiu :))) takie czułe oświadczyny :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. romantycznie? hmmmm coś jak "Cierpienia młodego Wertera" :P

      Usuń
  4. Uwielbiam zwyczajna miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się :) jeszcze będą nieoczekiwane zwroty akcji ;)

      Usuń
  5. Długo kazałaś nam czekać na dalszą część historii :) Pięknie wyszłaś na powyższym zdjęciu !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. przed nami ciężki okres, więć dlatego zwlekam z wpisem na ten temat ;)

      Usuń
  7. I znów karzesz czekać na ciąg dalszy...ech...:) dawkujesz nam tą przyjemność:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczna Zwyczajna Mamusiu, chyba każda z nas rozumie Cię, bo każda jakieś tam schody w tym radosnym i pełnym magii czasie przygotowania do ślubu miała :) czekam na dalszy ciąg i wiem, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ciężko będzie, ciężko....dlatego się przełamać nie mogę...

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. :) zwyczajny narzeczony popadnie w samozachwyt, jak to przeczyta :P

      Usuń
  10. Pięknie napisane....choć jak to ktoś napisał wyżej początki zazwyczaj są trudne, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  11. o oczywiście jak schody to ucięłaś notę......

    tak może trochęsmuto zabrzmi....czasem kiedy zaczynają się schody.....trwają do końca życia;(((((

    OdpowiedzUsuń
  12. chyba każdy z czasem przeżywa schody...

    Jak tam Twoje zdrówko?

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Przede wszystkim gratulacje...i grać dalej w totka może w końcu się uda aby weselicho było jak ze snu ;)
    My mielismy to szczęście, że nam rodzice dużo pomogli, więc martwiliśmy się tylko o drobne sprawy. Życzę powodzenia w planowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajnie to opisujesz, na poczatku z reguły jest dosc ciezko...ale jak widac daliscie radę :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. piękna historia dobrze si ę czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj. Fajny Blog. A ta zwyczajna historia zwłaszcza powyższy rozdział ehh skąd ja znam ten ból. Ciekawa jestem co wykombinowaliście? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Zapraszam ponownie.
Jak już tu jesteś – zostaw po sobie ślad ;)

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...