Źródło |
Pomału przebijają się głosy par homoseksualnych, które też chcą mieć swoje prawa, bo przecież żyją razem, kochają się i też chcą mieć dzieci, ale z przyczyn oczywistych nie mogą mieć ich w sposób naturalny, to próbują różnych środków (in vitro, adopcja i inne), aby tylko zaspokoić swoją potrzebę posiadania dzieci...
Kościół katolicki od zawsze głosił, że rodzina to świętość, małżeństwo KOBIETY i MĘŻCZYZNY to sakrament i jest nierozerwalne. Dzisiaj podejmowane są dyskusje nad otwarciem się Kościoła na rozwodników i homoseksualistów. Fakt ten wzbudza wiele emocji.
Niektórzy cieszą się, że kościół wreszcie wychodzi ze swojej skorupy, że staje się bardziej przyjazny, że idzie z duchem czasu. Inni obawiają się, co to będzie, czy kościół będzie teraz udzielał ślubów homoseksualistom, a osoby rozwiedzione będą mogły spokojnie przyjmować Komunię Świętą. Jeszcze inni buntują się od razu, że jak tak można i ja się z takiego kościoła wypisuję...
Ale jakby się tak zastanowić nad tym wszystkim głębiej, to przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy różne głupstwa. Pan Bóg kocha nas wszystkich tak samo, bez względu na to kim jesteśmy, w jakiej rodzinie żyjemy i co zrobiliśmy. Bez względu na to czy tego chcemy, czy nie, czy się do Niego przyznajemy, czy nie. On kocha nas wszystkich.
Kościół potępia grzech, a nie człowieka i szuka kontaktu z grzesznikami. Z resztą, wszyscy nimi jesteśmy... Każdy z nas ma coś na sumieniu, ale Bóg wybaczy nam wszystko, jeśli tylko zobaczy naszą skruchę. Wiele jest osób po rozwodzie, albo ze skłonnościami homoseksualnymi, którzy szukają kontaktu z Kościołem i Kościół nie może być na nich obojętny, a jeszcze gorzej, zamykać się. Nie znaczy to jednak, że od dzisiaj pary homoseksualne będą uznawane przez Kościół jako forma rodziny, a osoby rozwiedzione będą spokojnie, żyjąc w nowych związkach, mogły przystępować do Komunii św. Chodzi o to, aby każdemu dać szansę do nawrócenia, żeby każdy miał szansę wysłuchać Słowa Bożego, poczuć siłę modlitwy we wspólnocie. Może właśnie to sprawi, że zrozumieją swoje błędy i zmienią swoje życie... Każdy zasługuje na kolejną szansę.
Źródło |
Bardzo fajny wpis, to prawda wszyscy jesteśmy grzeszni, więc jakim prawem chcemy oceniać innych
OdpowiedzUsuńotóż to ;)
Usuńco do rozwodników. Bywają sytuacje, gdzie facet wyjedzie, pozna inną a zonie przyśle tylko papier do podpisania rozwodu. Czy też odwrotnie. Co ma zrobić ta osoba hmm. Tym bardziej, że jeśli wierząca i tutaj nagle zostaje na lodzie. Trochę mi żal takich osób. Chciałyby iść do komunii a niestety nie da się. I z tej strony dobrze by było, gdyby Kościół otworzył się na takich ludzi. Popieram.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że są tacy, co latają z kwiatka na kwiatek i nagle odkochują się w swojej żonie, mężu. Szukają nowych wrażeń. To już znowu inna sytuacja.
Zal mi też kobiet, które są terroryzowane w domu, bite i poniżane. Do tego czasami też dostaje się dzieciom. Wydaje mi się, że odejście od takiego męża jest jedynym wyjściem.
Jedno słowo "rozwód"a tyle sytuacji , ktore nie zawsze są winą obojga małżonków.
To trudne. Ciekawa jestem co zostanie postanowione.
Osobiście uważam, że rodzina to powołanie, ze tak powiem instytucja, która kształtuje następne pokolenia. Sęk w tym, żeby dzieci otrzymały od rodziców to co wazne, najważniejsze. no i miłość,jeśli jest miłość w rodzinie, miłość do drugiego człowieka, jeśli nauczymy dzieci, że to priorytet, to reszta wynika jakby sama z siebie .
Fajnie by było, gdyby rodzina była taką podporą , która nauczy tak jak się należy . Odpowiednie zasady, moralność i co złe i dobre. Niby każdy to wie ale jest wiele dzieci, które nie wynoszą "podstaw" z domu.
Czasami bywa, że to jak się nam w życiu układa, nie zależy tylko od nas.
Chciałabym aby Kościół potrafił wyciągnąć ręke do każdego
Pierwsza sytuacja, gdy jedno z małżonków wyjeżdża i wysyła tylko papiery rozwodowe drugiemu do podpisania. No niefajnie bardzo, ale podpisywać nie trzeba to jest 1. Nawet jeśli dla "świętego spokoju" podpisze się i rozwód wejdzie w życie, to dopóki żyjemy w czystości, tzn. nie budujemy nowych związków - możemy przystępować do Komunii św.
UsuńSytuacja druga - skakanie z kwiatka na kwiatek - rozumie się samo przez się, że w tej sytuacji nie ma mowy o czystości (no chyba, że drugi ze współmałżonków).
Kolejna sytuacja - przemoc w domu - cóż trzeba robić wszystko, aby rozwiązać jakoś tę sytuację i rozwód wcale nie jest tu dobrym wyjściem. To, że współmałżonek się pogubił (źle postępuje wprowadzając przemoc i inne dewiacje - mówimy ogólnie) nie znaczy, że nie da się tego naprawić. Trzeba szukać pomocy. Są poradnie rodzinne, są rekolekcje dla małżeństw. Właśnie rekolekcje uratowały moje małżeństwo...
Dokładnie tak, pod słowem "rozwód" kryje się wiele sytuacji i myślę, że na Synodzie wszystko będzie brane pod uwagę ;) Pięknie napisałaś - "rodzina to powołanie" tak właśnie jest. Jedni są powołani do kapłaństwa, inni do życia w samotności, a jeszcze inni do założenia rodziny - tych jest najwięcej. Dbajmy zatem o nasze rodziny...
Myślisz że facet, który tłucze swoją żonę i dzieci będzie chciał pojechać na rekolekcje, albo nawet do psychologa? O_o Prędzej zleje żonę za taki pomysł.
Usuńrozstać się jest najłatwiej... też tego próbowałam, ale to nic nie daje. Trzeba dużo siły i samozaparcia, ale wszystko da się zrobić. Każdy ma swoją drogę. U nas pomogły rekolekcje, u kogoś pomoże coś innego. Ważne, żeby się nie poddawać...Małżeństwo jest sakramentem i małżonkowie mają wszystkie potrzebne łaski od Boga. Trzeba tylko z tego skorzystać...
UsuńNie wiem co ja bym zrobiła, gdyby ktoś się nade mną znęcał w ten sposób i nie chce się wymądrzać, ale wydaje mi się że ciężko byłoby mi trwać w taki związku mimo bólu i strachu.
UsuńJa co prawda nigdy nie byłam bliska rozwodowi, bo mój staż małżeński jest bardzo krótki, ale sama droga do małżeństwa była długa i wyboista z wieloma ślepymi uliczkami i nieraz miałam ochotę się poddać i nie szukać wyjścia, bo przecież wszystko można skończyć od tak na pstryknięcie palcami, tym bardziej, że nie trzeba było się bawić w rozwody. Tylko, że właśnie u nas przemocy jako takiej nie było, może jedno i drugie powiedziało o kilka słów za wiele, ale nie było to notoryczne znęcanie się fizyczne i psychiczne.
W takich chwilach ważne jest nie tylko małżeństwo, ale i dzieci i chyba o nich ich spokoju i szczęściu chciałabym najpierw myśleć.
No dokładnie. Dzieci w rodzinach rozwiedzionych bardzo cierpią. Dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, aby dzieciaki miały dobry przykład w swoich rodzicach.
UsuńU nas nie było przemocy fizycznej jako takiej, była psychiczna i wiele różnych innych rzeczy. Były momenty, że nie mieszkaliśmy już razem, bo nie byliśmy w stanie, a mimo to przetrwaliśmy. Ja nie potrafiłam rozstać się z mężem. Nie potrafiłam rozwieść się, założyć rodziny z kimś innym i zrezygnować z Komunii Świętej. Wybrałam trwanie przy Bogu, a On to nam wynagrodził. Jeśli będziemy czerpać z Sakramentu jakim jest małżeństwo, na pewno przetrwamy nie jedną burzę ;)
Jestem po slubie ponad 5 lat.Mamy 3 letnie dziecko. Dogadywaliśmy na początku było fajnie, potem mąż bardzo się zmienił. Od ponad 2 lat życie z nim to piekło na ziemi. Nie uje mnie ale każda niedziela to jedno wielkie nieszczęście, o jest w domu cały dzień. Wrzeszczy na synka, mnie ubliża, dogaduje, robi na złość, jest podły po prostu. Przy naszym synku jest taki niedobry dla mnie. Dziecko nie usłyszało, aby tata powiedział do mamy coś miłego. Ja popadam przez niego w depresję, o on psychicznie wyżywa się na mnie. I co mam robic. Dzis popłakałam sie przez niego, nie wytrzymałam, często powstrzymuje sie ze względu na naszego synka. Nie miałam żadnego miłego dnia w ciszy i spokoju od ponad 3 lat. byliśmy i u psychologów katolickich i terapeuty nic nie dało. Nic mu nie pasuje, co ja robię. Najbardziej bolesne jest to jak robi mi awanturę, że żona mu na obiad nawet zupy nie ugotowała, kiedy to stoi na gazie i czeka jak ją sobie weźmie, bo ja często jestem dzieckiem zajęta... I tak dalej i co dziennie...
OdpowiedzUsuńCO ja mam robić.
Najgorsze jest to, że nie mam do kąd pójść. Nie stać mnie na wynajem nawet najmniejszego pokoiku. Do pracy nie mogę iść, ponieważ maluszek choruje....
Co ja mam zrobbic, aby się zamknął. Kiedyś nie wytrzymam i dojdzie do bardzo poważnej tragedii..
Sytuacja bardzo ciężka, z tego co piszesz, ale wszystko jest do uratowania. Jak chcesz, napisz do mnie maila. Opowiem Ci swoją historię...
UsuńA tak w ogóle polecam: http://www.kodr.pl/ Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin. Dyrektorem jest Ks Przemysław Drąg. My byliśmy u niego na rekolekcjach - wspaniały człowiek. Właściwie to on przyjechał do nas do Rzeszowa... Tutaj mail kontaktowy do KODR biuro@kodr.pl i nr tel tel. 22 838 92 59
Nikogo nie powinniśmy oceniać zbyt pochopnie, bo można drugiemu człowiekowi zrobić krzywdę.
OdpowiedzUsuńdokładnie tak...każdy ma prawo do kolejnej szansy, każdy może się nawrócić. Wszyscy jesteśmy powołani do świętości...
UsuńCały czas potępieni są rozwiedzeni .......Pytam dla czego ? Ale nikt nie skrytykuje pedofilię ,gdzie dopuszczają się tego nasi duchowni , Rozwody Kościelne ,czy to jest w porządku ? Bo ja uważam że nie ,dlaczego tego nikt nie potępia .Jak można otrzymać Rozwód Kościelny skoro małżeństwo zostało skonsumowane ,bo ktoś tam ma tylko ślub cywilny .A jak można po rozwodzie Kościelnym drugi raz brać ślub Kościelny .Nie miała bym odwagi drugi raz brać Ślubu Kościelnego ,rodziców się nie wybiera są jacy są rozwiedzeni czy nie ,ale rodzice .Samo życie nikt nie wie jakim torem pojedzie to życie rodzinne .Kościół powinien wyciągnąć rękę do tych co żyją tylko o ślubach cywilnych ,a nie potępiać.
OdpowiedzUsuńNie rozwiedzeni są potępiani, tylko rozwód. Kościół nie potępia ludzi, tylko grzech. Oczywiście, że pedofilia jest krytykowana, co więcej nie tylko na krytyce się kończy... Nie ma czegoś takiego jak "rozwód kościelny", jest unieważnienie małżeństwa. Powody do unieważnienia małżeństwa są różne. Czasem można je otrzymać mając dzieci. Unieważnić małżeństwo można np. gdy współmałżonek specjalnie zataił coś ważnego, wprowadza w błąd drugą osobę (żonę, czy męża), gdy zawierasz małżeństwo pod przymusem, kiedy np. jest już 1 dziecko, a współmałżonek odmawia poszerzenia rodziny (nie bo nie)...różne są przyczyny.
UsuńSam ślub cywilny jest tylko formalnością. Nie jest sakramentem. W momencie, gdy zawieramy związek małżeński i ślubujemy sobie przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że będziemy razem aż do śmierci, Bóg udziela nam błogosławieństwa i potrzebnych łask do życia w małżeństwie. Naszym obowiązkiem jest dbanie o wykorzystywanie tych łask...
Co do różnic między unieważnieniem małżeństwa a rozwodem, polecam artykuł: http://www.katolik.pl/koscielny-proces-o-niewaznosci-malzenstwa,2783,416,cz.html
Piszesz bardzo mądrze. Sama jestem po rozwodzie i nie bawię się w obwinianie, bo to nie ma sensu i nie uczy niczego dobrego mojego syna. W życiu trzeba wybaczać i żyć miłością. Karmiąc dzieci miłością, dostaniemy tę właśnie rękę na starość. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
żebym została dobrze zrozumiana, nie popieram rozwodów, choć sama byłam takiego bliska. Jednak nie oceniam ludzi, którzy się rozwiedli, nie potępiam ich. Każdy w życiu popełnia błędy. Ważne, żeby na nich się uczyć i nie powtarzać, a idąc dalej - naprawiać...
UsuńZnam koleżankę ,po rozwodzie poświęciła się tylko dzieciom dawała miłość prowadziła do kościoła ,dzieci dorosły ,założyły rodziny i teraz nawet matki nie odwiedzą ,nie mogę tego zrozumieć wychowała ich w wierze katolickiej dla mnie brak słów .Tak jak piszesz karmiła dzieci miłością i nie dostała tej ręki na starość .Pozdrawiam
UsuńA ja jak czytam takie wpisy zastanawiam się czy tacy ludzie jak Ty zdają sobie sprawę, że nie cała populacja ludzka jest spod znaku katolika. Nie każdy chce się nawracać i czytać o tym, że wziął TYLKO ŚLUB CYWILNY żeby łatwiej było się rozstać. Ja nie planuję rozstania, po prostu kościół jest dla mnie miejscem które nie darze zaufaniem (pedofilia, złodziejstwo itd.) Katolicy mają do siebie tą wadę, że traktują siebie jako pępek świata, narzucając innym swoje wartości.
OdpowiedzUsuńp.s.Homoseksualiści nie muszą się nawracać, oni są sobą, kochają, czują, a to chyba nie jest grzech. Nieprzyjemnie czyta się czyjeś nieobiektywne wypociny.
nikt nikogo nie namawia do nawrócenia. To indywidualna sprawa każdego człowieka. Chodzi o to, aby dać szansę tym, którzy tego chcą...
UsuńMasz racje, każdy z nas popełnia błędy i grzeszy. Wszystko da się wybaczyć, ale nie każde zdanie trzeba akceptować. Ja niemniej jednak i tak jestem za tym, aby spróbować się zjednoczyć.
OdpowiedzUsuń"...dać szansę tym , którzy chcą." Co takiego??? Czyli jednak, według ciebie homoseksualizm to grzech??? A kobieta która jest dręczona przez męża, bita, upokarzana, zdradzana itp, ma spuścić pokornie głowę, bo przecież rozwód to grzech??? A jeżeli już, to ale broń bożę, żeby tylko nie odnalazła szczęścia z innym mężczyzną, bo to GRZECH??? Przepraszam, ale jest to chore. I nie sądzę, iż Jezus by tego żądał of nas. Poprzez takie przemowy ja twoje, chrześcijaństwo zostaje zniekształcone. Słuchaj dalej grzecznie biskupów starych, jeżeli sądzisz, iż oni mają prawo, potępiać ludzi. Ale jak mówię, chrześcijaństwo prawdziwe inaczej wygląda...Pozdrawiam serdecznie, Sylwia
OdpowiedzUsuńBóg stworzył mężczyznę i kobietę. To im nakazał uczynić sobie ziemię poddaną, być razem i rozmnażać się. Tylko mężczyzna i kobieta mogą przekazać życie. Homoseksualisci nie mogą. Tak homoseksualizm (ale nie sam w sobie, tylko współżycie homoseksualne) jest grzechem. Nie ja, ani nie biskupi to wymyślili.
UsuńCo do małżeństwa, to jeśli wzięliśmy ślub kościelny, ślubujemy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a także, że będziemy ze sobą aż do śmierci. Ślubujemy przed Bogiem i On nam błogosławi. Jeżeli złamiemy przysięgę - grzeszymy. To także nie mój wymysł...
P.S. kościół nie potępia ludzi tylko grzech...
UsuńKobieta, przez męża upokarzana i dręczona biorąca rozwód więc grzeszy. Ciekawe... czy ty naprawdę sądzisz że takim małżeństwie da się pomóc? Czy taka kobieta chce zostać ze swoim mężem??? Mówię tu o takich przypadkach, bo trzeba zawsze wziąść pod uwagę także takie przypadki. Sama żyję w szczęśliwym kościelnym małżeństwie, lecz ekumenicznym- mój mąż jest grzesznikiem: protestantem. Aha, i kończę studia teologii. I bardzo dobrze wiem, że i biblia to nie wszystko- czy ty masz pojęcie, ile różnych wersji biblijnych przetłumaczeń istnieje??? I co tak naprawdę naprawdę Jezus powiedział, nikt z nas na pewno nie może powiedzieć...Sama jestem wierzącam katoliczką i WIERZĘ w małżeństwo i także w stworzenie ludzi jako kobietę i mężczyznę. Ale akceptuję różnorodność. I potępiam grzechy, takie jak morderstwo, (także aborcję), kradzież, zdradę itp. Potępienie tzwn grzechu homoseksualismu i rozwodu nie należy do mnie. Uważam, że każdy może robić ze swoim życiem, co chce, o ile nie krzywdzi innych (do tego należy dla mnie też adopcja dzieci przez homoseksualistów, bo jest w grze dziecko). TO jest dla mnie prawdziwy grzech...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i życzę błogosławionej niedzieli.
Nie znasz mojego przypadku :) Ja mimo wszystko chciałam być ze swoim mężem, choć było bardzo ciężko i czasami nawet pojawiały się wątpliwości. Jednak modlitwa i chęć wytrwania przede wszystkim przy Panu Bogu zwyciężyły. Wiedziałam, że rozwodząc się i zakładając rodzinę z kimś innym popełniam grzech ciężki i tym samym rezygnuję z Komunii Świętej. Tego zrobić nie mogłam, nie potrafiłam.
UsuńCieszę się, że Twoje małżeństwo jest szczęśliwe, a co do grzeszników, to wszyscy nimi jesteśmy. Bez względu na wyznanie ;)
Doskonale wiem, że jest bardzo dużo tłumaczeń Biblii. Jej jednak nie czyta się dosłownie. Jeżeli czytasz z otwartym sercem, usłyszysz Głos Boga. Proponuję praktykować taki rodzaj modlitwy, jaką jest Namiot Spotkania ;)
Grzech należy nazywać po imieniu. Grzechem jest morderstwo (także aborcja), kradzież, zdrada (w tym również rozwód i ponowny związek. Małżeństwo jest sakramentem i jest nierozerwalne), a także współżycie homoseksualne (nie tyle same skłonności homoseksualne), no i oczywiście wiele innych ;) Potępiać należy wszystkie grzechy, ale nie ludzi, którzy je popełniają. Każdy z nas jest człowiekiem i każdy ma swoje słabości, wszyscy jesteśmy grzeszni.
O tym jak powstaje grzech mówi ks Pawlukiewicz https://www.youtube.com/watch?v=emsBiMSbWpQ zachęcam do posłuchania :)
Niestety sprawa rozwodów nie jest taka klarowna. Jestem katoliczką, ale jeśli ktoś trwa w toksycznym związku i przymyka oczy na przemoc czy molestowanie, to uważam to za grzech jeszcze większy niż rozwód, ba, rozwód nie jest grzechem jako takim.
OdpowiedzUsuńNie uznaję ślubów cywilnych czy konkubinatów katolików- wierzysz, to co stoi na przeszkodzie przysięgnąć nie tylko przed urzędnikiem ale i ołtarzem? Jeśli ktoś jest ateistą- cóż- taki wyznaje światopogląd. Ważne, żeby żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, własnym sumieniem.