Podobno jakoś tam mi wychodzi, ale gotować nie lubię i już. Pewnie nigdy nie polubię. Jednak jak chcę coś zjeść, to muszę to sobie i innym sama przygotować. Staram się robić proste dania, ale zależy mi, żeby było smacznie ;)
Jak już wiecie (klik), dostałam niedawno fajną przesyłkę z olejem rzepakowym i bakaliami.
Oleju używam na co dzień, a olej rzepakowy Rapso miałam okazję przetestować po raz pierwszy. Jak sama nazwa wskazuje, został wyprodukowany z rzepaku, ale UWAGA, UWAGA!!! nie z byle tam jakiego rzepaku, ale z austriackiego ;) i nie z byle tam jakiego rzepaku austriackiego, ale z wyselekcjonowanych upraw. Jest on produkowany "w zgodzie z naturą", jak pisze producent, tłoczony na gorąco i nieekstrahowany chemicznie. "Rafinacja oleju następuje w sposób naturalny, fizyczny" - tak możemy przeczytać na etykiecie. Nie jest on modyfikowany genetycznie. Olej nadaje się do smażenia, gotowania, pieczenia i do sałatek. Jest zamknięty w szklanej butelce (0,75 l) o ciemnozielonym kolorze, co chroni zawartość przed światłem.
No i bardzo ważna rzecz, olej Rapso jest bogaty (około 64% +/- 2%) w proste nienasycone kwasy tłuszczowe. Żadnej mamie chyba nie muszę mówić, jaki NNKT mają wpływ na układ nerwowy oraz zdolności poznawcze dziecka. Olej zawiera też kwasy Omega (około 30%), które pozytywnie działają na funkcjonowanie mózgu, poprawiają pamięć i koncentrację oraz podnoszą odporność organizmu.
Użyłam więc oleju Rapso po raz pierwszy przy smażeniu piersi z kurczaka, które opanierowałam sezamem Kresto.
"Zakłada się współcześnie, że sezam pochodzi z Afryki środkowej (niektórzy autorzy podają Bliski Wschód), ale obecnie nie jest znany na naturalnych stanowiskach. Pierwsze wzmianki o uprawie pochodzą z Babilonu, gdzie został opisany jako "przyprawa bogów". W starożytności uprawiano go również w Indiach i Azji środkowej oraz Grecji, nie ma natomiast dowodów, że znany był w Egipcie faraonów. Węglowodany, proteiny i aminokwasy sprawiają, iż sezam jest bardzo łatwo przyswajalny przez organizm. Z kolei substancje takie jak sesamol i sesamolina, które są najlepszymi znanymi naturalnymi przeciwutleniaczami, sprawiają, że komórki ludzkiego ciała wolniej się starzeją. Nazwa rośliny wywodzi się z arabskiego "saasim" lub "simsim". Źródło
Bakalie Kresto chyba wszyscy znacie. Prawdę powiedziawszy, ja używałam dotąd głównie tych bakalii ;) Sezam Kresto - opakowanie 200 g. Może zawierać orzeszki ziemne i inne orzechy.
Sezam można użyć też do musli, jogurtu, twarogu, musu jabłkowego, różnych wypieków, czy jakiegoś nadzienia. Ten konkretny, który dostałam, pochodzi z Indii.
Moim zdaniem zdrowiej jest zrobić panierkę z sezamu, niż taką tradycyjną. Może w moim wykonaniu nie wygląda to zbyt pięknie, ale mnie smakowało ;)
Innym razem, przy innym obiedzie, również do mięsa, użyłam żurawiny Kresto. Oczywiście przyprawione mięsko obsmażyłam na oleju Rapso ;)
Żurawina jest odżywcza i zdrowa.
"Szklanka soczystych jagód żurawiny dostarcza 3,2 g błonnika (tyle, ile duże jabłko), ma nawet 30 mg witaminy C, witaminę B1 i B2, sole mineralne: wapń, fosfor, miedź i jod, garbniki, taniny oraz kwas cytrynowy i jabłkowy. To one nadają owocom charakterystyczny cierpko-słodki smak. Żurawina zawiera też sporo kwasu benzoesowego – naturalnego konserwantu. Dzięki niemu zachowuje świeżość na długo po zerwaniu owoców. W lodówce przechowasz ją sześć tygodni, a w zamrażalniku nawet rok". Źródło
Opakowanie żurawiny Kresto mieści 200g suszonych owoców, ale zawiera też cukier i olej roślinny. Może też zawierać śladowe ilości orzeszków ziemnych, orzeszków arachidowych, innych orzechów oraz sezamu.
Żurawinę można zastosować do sosów, galaretek, legumin, likierów, ciast i placków, sałatek, farszów. Można ją też jeść bezpośrednio z opakowania ;) Ja użyłam jej jako jeden ze składników sosu do mięsa.
Ja tez nie lubie a wrecz nie cierpie gotowac!!!
OdpowiedzUsuńAle coz taki nasz los ktos musi :)
witam w klubie ;)
Usuńa wiesz, że dla naszych bliskich najsmaczniejsze są potrawy, które przygotowujemy dla nich z miłością? :) zatem to, co robisz jest najsmaczniejsze na świecie :)
OdpowiedzUsuńoch, żeby mi tak mówili, to bardziej by mi się chciało ;)
UsuńEhh, producent oleju robi bardzo brzydką rzecz, wprowadzając konsumenta w błąd. NNKT GINĄ W WYSOKICH TEMPERATURACH, CZYLI OLEJ TŁOCZONY NA GORĄCO ICH NIE ZAWIERA, BO SIĘ PRZEKSZTAŁCIŁY PODCZAS TŁOCZENIA. A kwasy omega to nic innego jak NNKT. Także producent dwukrotnie próbuje robić kupującego w bambuko, bo nie dość że wmawia, że produkt zawiera dwa bardzo ważne składniki (w rzeczywistości jest to jeden i ten sam), to jeszcze okazuje się, ze zwyczajnie nie może ich zawierać, bo proces produkcji je wybił.
OdpowiedzUsuńno popatrz, jak to dobrze,że ktoś mądry się odezwał :) ja nie miałam pojęcia...
Usuńale takiej panierki z sezamu jeszcze nie robiłam -swietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam gotować i wiem, że robię to dobrze :) No tak, tak-skromnie to pewnie zabrzmiało :) W każdym razie ilość obowiązków i fakt, że po prostu muszę to robić codziennie, powoli odbiera mi radość z gotowania. Jeśli dodam fakt, że Eliza je około 6dań i nowości nie chce próbować, to też się odechciewa... W końcu zrobię specjalizację z przyprawiania mielonych, albo smażenia nóżek kurczaka... Pan mężuś rzuci czasem, że pyszne i że skoro tak dobrze gotuję to On mi przecież nie będzie w kuchni przeszkadzał... A ja marzę choć o jednym dniu w tygodniu kiedy to mi ktoś zrobi kolację!
OdpowiedzUsuńOlej muszę nabyć koniecznie, a żurawinkę to my z Elizką uwielbiamy i jemy prosto z opakowania :)
u mnie jest za zwyczaj: "no może być" ;)
UsuńNo to smacznego! :)
OdpowiedzUsuńPanierki z sezamu są super! Żurawinę (plus miód) dodaje ostatnio do owsianki (na mleku) . Smakuje super!
OdpowiedzUsuńwypróbuje z owsianką ;) dzięki
Usuńtak czytam i czytam ..i głodnieję :) ...przepis bardzo fajny, napewno przetestuję..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjedzonka na pewno pychotka:D a na panierkę się skusze, jeszcze takiej nie jadłam. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNo to się pokazałaś i zawstydziłaś :P Ja nienawidzę gotować i stać w kuchni :) A z naszej paki dotychczas kokos kochany mój zużyłam :P
OdpowiedzUsuńja zawsze mówię ze mi jedzenie moze być z pigułki połykasz taką i najedzona :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować taką panierkę ;)
OdpowiedzUsuńJa również. wygląda naprawdę apetycznie ; ))
Usuńja lubię ale nie umiem. :/
OdpowiedzUsuńale pyszności!! pędze do sklepu po bakalie, olej odpowiedni mam wiec bede jutro smazyć i gotować! :D
OdpowiedzUsuńlubię i umiem, ale raz na jakiś czas miałabym ochote zjeść coś smacznego, co przygotuje ktoś inny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSmacznego ! :)
OdpowiedzUsuńJak można nie kochać gotowania? No jak? :)
OdpowiedzUsuńco jak co ale gotować uwielbiam :-))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńach pysznie wygląda pozdrawiam cieplutenko
OdpowiedzUsuńsmacznego :)
OdpowiedzUsuńja tam koksu nie lubię ale za to żurawinę wcinamy razem z Mają
dołączam się, bo gotować nie lubię i pewnie nigdy nie polubie, to jak dzień świastaka, ciągle to samo, zastanawiać się co zrobić potem ugotować, pozmywać i na drugi dzień ew. za dwa dni znowu i znowu i znowu to samo...masakra. Ale panierka z sezamu bardzo mi się spodobała, bo lubię sezam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mięso z żurawiną, ale sama kiepsko gotuję. Bardzo smakuje mi również schab ze śliwką. Co do nowego posta u mnie, to będzie ciężko bo maluszek od kilku dni choruje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGotuj dla mnie ! ; P
OdpowiedzUsuńpysznie:)
OdpowiedzUsuńA czemu niby wyselekcjonowany australijski to lepszy od polskiego rzepaku? Polski rzepak jest równie dobry! Cudze chwalicie, swego nie znacie... :)
OdpowiedzUsuńDobre bo polskie. Mnie również irytują opinie, że wszystko co polskie to mniej zdrowe od innych. A przecież właśnie taki olej rzepakowy może śmiało konkurować z oliwą.
OdpowiedzUsuń