12 cze 2013

Historia zwyczajnej miłości: poznanie

W 2002 roku zdałam maturę i poszłam na studia. Moja siostra, choć o rok młodsza, również w tym samym roku skończyła szkołę średnią i została studentką. Niby jest rok różnicy między nami, ale ja chodziłam do liceum plastycznego, a ono było pięcioletnie. Moja siostra skończyła ogólniaka, więc to tylko cztery  lata. Dlatego jednego roku rodzice mieli nas z głowy ;) Fajnie było, bo mogłyśmy razem uczyć się do matury, ale ja nie o tym ;)

Praw­dzi­wa miłość : oz­nacza, że za­leży ci na szczęściu dru­giego człowieka bar­dziej niż na włas­nym, bez względu na to, przed ja­kimi bo­les­ny­mi wy­bora­mi stajesz.  

Pierwszy semestr studiów był bardzo intensywny. Dużo zajęć, nowe znajomości. Praktycznie od rana do wieczora nie było mnie w domu, a i wieczorami jakaś imprezka czasem się przytrafiła, ot studenckie życie ;) Na drugim semestrze miałam już więcej luzu. Zajęcia były tak rozplanowane, że zdarzało się, że co drugi tydzień miałam dzień wolny. Postanowiłam to wykorzystać...

Przez cały czas wymieniałyśmy się z siostrą doświadczeniami, ponieważ studiowałyśmy na dwóch różnych uczelniach, na zupełnie odmiennych kierunkach. Moja siostra studiowała na Politechnice Rzeszowskiej, na wydziale Budowy Maszyn i Lotnictwa, kierunek Informatyka w zarządzaniu przedsiębiorstwem, a ja na Uniwersytecie Rzeszowskim, na wydziale Artystyczno-Pedagogicznym, kierunek Pedagogika Opiekuńczo-Wychowawcza.

Zupełnie odmienne środowiska. Zupełnie różni ludzie, no a co najważniejsze, różni chłopcy :P Wiadomo, w tym okresie większość ma jeszcze fiu bździu w głowie, więc i my rozmawiałyśmy o facetach. Z resztą u sióstr, to chyba normalne :P No i tak dowiedziałam się, że moja siostra na roku ma kilku przystojniaków. Oczywiście musiałam ich zobaczyć, żeby potem wiadomo było, o kim rozmawiamy ;) Poza tym zwyczajnie byłam ciekawa, jak wyglądają zajęcia na politechnice.

Dlatego co dwa tygodnie uczestniczyłam w wybranych zajęciach na uczelni mojej siostry. Oczywiście były to takie wykłady i ćwiczenia, na których mogłam wtopić się w tłum. Siostra wcześniej uprzedziła mnie, czego mogę się spodziewać i jak powinnam się zachować w danej sytuacji. Jednak dreszczyk emocji był, ponieważ maszyny, matematyka i przedmioty ścisłe to kompletnie nie moja bajka, a ja przecież nie byłam studentką politechniki :P

W międzyczasie wybrałyśmy się z siostrą na ciekawą wystawę prac Beksińskiego, gdzie mnie tylko mignął jeden z kolegów z roku siostry, który podobno był podobny do Primoza Peterki, a wiecie, że ja fanką soków i skoczków narciarskich jestem :P Wtedy jeszcze nie udało mi się go zobaczyć...

Na zajęcia, na uczelni mojej siostry przychodziłam z ciekawości przez kilka miesięcy. W tym czasie poznałam kilka osób z jej roku. Faktycznie i chłopaków było więcej niż na pedagogice :P

http://pozytywna.pl/media/thumbnail/51/e5/51e5e10cdbcf5a5828df2c631e109320.jpg

 Podczas wykładów, aby się nie nudzić, rysowałam takiego jednego, który mi się wtedy podobał. On jednak o tym nie wiedział. Nie wiedział nawet, że mi się podoba ;) Nie był to jednak mój przyszły mąż... ;)

Pewnego dnia, po zajęciach dowiedziałyśmy się, że w klubie studenckim odbywa się impreza - przegląd kapel studenckich i jakiś tam konkurs. Oczywiście nie mogłyśmy opuścić okazji do fajnej zabawy ;) Wybrałyśmy się na koncert razem ze studentami Politechniki Rzeszowskiej oraz innych uczelni. Wtedy siostra przedstawiła mi jeszcze kilka osób z nią studiujących, między innymi zwyczajnego chłopaka, który wtedy zbierał głosy (no bo to był konkurs) na swojego kolegę grającego w jednej z kapel.

Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia :P Nic na początku nie zaiskrzyło. Ja tylko pomyślałam, że faktycznie ma on coś w sobie z Peterki. Urzekły mnie wtedy jego chochliki w oczach. On jednak, jak się później okazało, nawet nie zarejestrował naszego spotkania.........

C.D.N.

PODPIS

47 komentarzy:

  1. los jednak umie płatac figle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce dalej .................ależ jestem ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ci faceci ... ;) jestem ciekawa dalszego biegu wydarzen ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, zapraszam Cię do udziału w ankiecie :)
    http://malinapracowniahandmade.blogspot.com/2013/06/ankieta-jakie-zabawki-z-filcu-dla-dzieci.html
    Chciałbym w kolejnych Candy na moim blogu lepiej trafić w gust Dzieci. Najbliższe rozdanie planuję w wakacje :)
    Pozdrawiam. Malina

    OdpowiedzUsuń
  6. o niby taka zwyczajna niby a jaka szalona studentka!!! w porównaniu do Ciebie to ja chyba nie miałam życia studenckiego.. ale to troszke inaczej, bo pracowałam równocześnie i już Pan Mąż był wtedy ..w sensie, nie mąż ale już mój :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakończenie mnie trochę rozbawiło:-p. No jak moz na nie zarejestrować spotkania z taką kobietą:-p?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe dodam, że to była impreza...studencka impreza....:P

      Usuń
  8. Także czekam na ciąg dalszy... Już się nie mogę doczekać, uwielbiam takie historie z życia wzięte :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówią, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Moja miłość zaczęła się od przyjaźni, ale na pewno na początku nie "zaiskrzyło". Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe nie w naszym przypadku ;P uczucie wykiełkowało z czasem

      Usuń
  10. u mnie na roku facetow bylo 1/10 calosci;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe...fajnie się zapowiada...dawaj więcej:)))Czasy studenckie...to jest to:) Ja swojego męża też poznałam za czasów studiów...Ja studowałam na pedagogice on na politechnice...jedyne dwie uczelnie w Częstochowie:P Poznaliśmy się na imprezie studenckiej w klubie...nie wiązaliśmy przyszłości z tą znajomością...ale wyszło jak wyszło..i nie żałujemy póki co:))))

    OdpowiedzUsuń
  12. A przypomniało mi się...u nas tzn w Częstochowie Skrót od Wyższej Szkoły Pedagogicznej tłumaczono jak Wspomożenie Seksualne Politechniki:P Coś w tym jest...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawie się zapowiada, ja też oczekuję dalszej części :-) historie miłosne są piekne :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawa jestem co było dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. będzie więcej, ale bez pikantnych szczegółów :P

      Usuń
  16. :) Uśmiechnęłam się pod koniec :) I czekam na dalszy ciąg :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na dalszy ciąg! Jak tak czytam te opowieści studenckie to już nie mogę doczekać się października :D :)

    OdpowiedzUsuń
  18. chochliki w oczach :-)) świetny tekst, potwierdzający, że najważniejsze jest to coś w oczkach :D one są zwierciadłem wszystkiego :-))

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. He,he...fajne, ciekawe...czekam na zakończenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. dodaję Twój blog do czytanych:Dzapraszam tez do mnie:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajnie się zapowiada :) już nie będę się mogła doczekać kolejnego odcinka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Chce na studia! już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Zapraszam ponownie.
Jak już tu jesteś – zostaw po sobie ślad ;)

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...